To prawda. Ligeia ma racje. Mnie tez za pierwszym razem zdawalo sie ze zawiodlam wszystkich, zwlaszcza meza, to mialo byc jego pierwsze dziecko - ja mialam mojego "panienskiego" syna ale on nigdy nie mial dzieci. Jest wspanialym ojcem dla mojego syna ale chcialam zrobic mu prezent, by mogl byc ojcem od samego poczatku. Kiedy rodzilam syna bylam zupelnie sama, ojcie4c dziecka zerwal ze mna kontakt bojac sie odpowiedzialnosci, moj ojciec nie rozmawial ze mna przez cala ciaze bo nie mogl pogodzic sie ze jego corka zostala "panna z dzieckiem", mama dawala mi do zrozumienia ze robi mi wielka laske tolerujac mnie i dziecko. Nie mialam z kim podzielic sie szczesciem. Marzylam, ze teraz bedzie inaczej, ze bedziemy razem cieszyc sie dzieckiem, jak pary z cukierkowych magazynow dla mlodych matek. Jeszcze ciezej mi bylo gdy w kilka miesiecy po stracie dziecka tesciowa przez telefon zapytala o dzieciatko - mieszka bardzo daleko (maz jest peruwianczykiem), jest juz stara i schorowana, nikt nie mial odwagi powiedziec jej co sie stalo. Gdy historia powtorzyla sie w nastepnej ciazy bylo mi juz wszystko jedno czy kogos zawiodlam czy nie. Ale maz mowi ze nie czuje sie zawiedziony i ze jest ze mna bo mnie kocha a nie z checi ojcostwa. Sabina
|