O boże Aniu... jakbym czytała o sobie... Poczucie winy to jedyny uczucie, które nie opuszcza mnie od 3 tyg nawet na chwilę... Co by było gdyby... Może nie jestem godna...
Ale przede wszystkim...to NIE ROZUMIEM...nie wiem dlaczego los zmusił mnie do podjęcia decyzji na podjęcie której nie byłam, nie bylismy gotowi... czy dobrze zrobiliśmy... DLACZEGO___ aniao3 napisał(a): >
> Irracjonalne, nie do zagłuszenia, nieustające - choć schowane na dnie serca - poczucie winy. Zawiodłam własne dziecko. Nie potrafiłam obronić go przed światem. Nie potrafiłam dać mu życia. Gdyby można cofnąć czas...
>
> Może jednak ten katar w pierwszym trymestrze spowodował wylew i obumarcie części mózgu? Może leki jakie wzięłam nie wiedząc, że jestem w ciąży? Może nie wyleczone zęby? Lekarze po kolei tłumaczyli: zły los, główna wygrana na niewłaściwej loterii, tego rpzewidzieć nie można było, ani zapobiec w żaden sposób. Ale rozum nie idzie w parze z uczuciami. Potrzebowałam wiele czasu by się uporać z poczuciem winy wobec mojej córeczki i wobec tych mam, które zdecydowały się śmiertelnie chore dzieci donosić i urodzić w terminie. Ja nie dałam rady...
>
> I gdzieś tam wciąż w głowie świdruje takia schowana w najgłębszym zakamarku myśl, że zawiodłam, nie sprawdziłam się, jednak - choć przyznać się do tego przed sobą sama nie chcę - czuję się "gorsza", "wybrakowana", "zła". Bo "dobre" mamy dają dzieciom życie...
> A czasem myślę, że tak jak się stało - stać się musiało, choć sensu w tym nie ma żadnego. Fatum, karma, przeznaczenie...
> sciskam was
> anka ************************* Na zawsze w nas zostaniesz, Michelle... 31 marca 2008...
|