Przeczytałam wszystko powoli i bardzo dokładnie. Po pierwsze - bardzo współczuję Wam utraty córeczki, i zgadzam się z Tobą, ze na pewno jest jej TAM dobrze. Minęło już sporo czasu, i chociaż od pogrzebu tylko 2 tygodnie, widzę,m, że powoli zaczynasz wracać do życia. Im dalej, tym cierpienie będzie mniejsze, ból zniknie, może nie całkowicie, ale złagodnieje tak, że nie będzie przeszkadzał w codzienności. Ja też miałam 4 razy cc, wszystko zniosłam bardzo dobrze, dzieci urodziły się żywe i zdrowe, niestety, trzeci synek zmarł na zapalenie płuc mając 4 miesiące. Ja również nie wyobrażałam sobie, że dzieci umierają, że moje może umrzeć, jednak wciąż zdawało mi się, że coś się źle skończy. Dotąd mam wyrzuty sumienia mi przeświadczenie, że to ja zawiniłam, nie dopilnowałam, przeznaczyłam go na straty. A minęło już 34 lata, gdy odszedł. Wszystko pamietam, i ze szpitala, gdy sie urodził, i potem, z drugiego, tego, w którym umarł w samotności. I o tym, co było później, ten horror, zawalone życie , depresja i myśli, ze jeśli sama z tego nie zacznę wychodzić, to przepadnę, a miałam już dwoje dzieci. Udało się i teraz mogę na tym forum pomagac tym mamom, które znajdują si e na samym początku ciernistej drogi. Chcę Ci, Magdo, powiedziec, ze mi zaimponowałaś. Zaimponował mi twój wpis, sam tekst, tak ciekawie napisany, tak obszernie i dokładnie, że gdybym nie wiedziała, O CZYM piszesz, czyatałabym jak pełne emocji opowiadanie. Ale nie jest to opowiadanie do czytania - to pełna bólu i rozpaczy oraz ogromnej miłości historia życia malutkiej Kai, której nie dane było ujrzec i poczuc tego swiata. Na pewno jednak poczuła Ciebie, Twoje ciało, Twoją miłośc i choć cierpiała, (chociaż nie jest to pewne...), była w tym cierpieniu otulona Tobą i spokojnie m ogła odejść. Co jeszcze... Dobrze, ze miałaś tak dobrą opiekę im tak życzliwe podejście całego personelu medycznnego - nie zawsze trak jest, jak to wynika z historii opisanych na forum. Dasz radę, Magdo, życzę CI tego z całego serca. KOchająca się rodzina, wspierający maż to jest to, czego CI teraz najbardziej potrzeba. A Kaja będzie z Wami do końca świata. Pozdrawiam. Izabela S.
|