Buleczko na pewno nie chciałam Cię urazić.Niepotrzebnie prawdopodobnie w ogóle poruszyłam temat Twojego dziecka,ale odniosłam wrażenie z postów,że mimo wszystko lekarze nie olali sprawy dokumentnie,jak to dzieje się w niektórych przypadkach.Może błędne wrażenie.Chciałam tylko autorce wątku dać do zrozumienia,że każda historia jest inna i nie można wszystkich wrzucać do jednego worka.Wszystkie straciłyśmy dzieci.Wg mnie,podkreślam wg mnie,na pewno cierpisz bardziej niż ja pod pewnym względem.Widziałam moją córkę chwilę,choć nie wiem czy w ogóle można wprowadzać jakieś hierarchie.Podsumowując,chciałam powiedzieć,że każdy przypadek jest inny i nie każdy musi czuć tak samo.Ty może jakoś sobie poradziłaś,też tylko moja opinia. A co do tekstu,żeby nie zatruwać życia innym,to myslę,że osoba która nie przeżyła śmierci dziecka nie ma prawa pisać takich tekstów.Wiesz dlaczego? Bo nie wie jakby się zachowywała,może akurat by wszystkim życie zatruła,nie może być pewna. Akurat dobrych rad koleżanek i ciotek mam pod dostatkiem.Tekstów typu - trzeba żyć,życie toczy się dalej.Podejrzewam,że część dziewczyn też.Dlatego nie chcę ich czytać i tu.Właśnie dzięki takiemu mądrowaniu unikam niektórych osób.Niech ciocie ,przyjaciółki wspierają sobie bliskie osoby osobiście.Powiem Ci szczerze,że nie rozumiem takich osób.Ale to tylko moje zdanie. Anna Wolska mama Panatki*+15.01.2009 i Igi Anny *12.04.2010
|