> Powiem Ci, naprawdę szczerze, że nawet nie mam pretensji do konkretnego lekarza. Na pewno sam zabieg był dobrze przeprowadzony, mimo "sporych problemów z intubacją". Przecież skoro Hania umarła we śnie, bezgłośnie, mogło to się zdarzyć równie dobrze na oddziale, a ja spałabym obok i może niczego bym nie zauważyła...
owszem mogłoby się to zdarzyć na oddziale, obok ciebie ale wtedy z urzędu odpowiada szpital, lekarz dyżurny i pielęgniarki oraz lekarz prowadzący. Po zabiegu, gdzie problematyczna była intubacja dziecko piwinno mieść podłączony na obserwację, przynajmniej na 24h monitor oddechu (pulsoksymetr) - mają ich sporo na wyposażeniu, tylko paniom się nie chce ich podłanczać (przyklejenie plastra na palcu) i latać jak w nocy wyją, albo słuchać latających matek. Dodam że u mnie, na chirurgii, w nocy gdy wył monitor nigdy nie pojawiła się żadna pielęgniarka. Sama zakładałam dziecku maskę z tlenem i regulowałam poziom tlenu, taki jaki uznałam za stosowny i wystarczający. Monitor i tlen dostałam na żądanie i po awanturze. buleczka
Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008) http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl
|