Ah, tak może jeszcze dodam, że ja też po pierwszej konsultacji usłyszałam że to tylko kilka zabiegów "kosmetycznych" zupełnie nie groźny dla dziecka. Na miejscu, w noc przed zabiegiem okazało się co innego. Mój synek miał niedorozwój podniebienia miękkiego i twardego po stronie prawej. Nam się nieudało doczekać do zabiegu... ale przez 3 m-ce pobytu napatrzyłam się trochę na lekarzy, dzieci, zrozpaczonych rodziców i ... to trochę jak taśma produkcyjna, bez sentymentów i czułości. Mojego synka też lekarz prowadzący "nie miał czasu" obejrzeć przed wypisem do domu, choć miał 24 godzinny dyżur, i to była niedziela - bez zabiegów. Wogóle unikał rozmowy. Przypadek i intuicja, i jeden wspaniały lekarz, sprawiły że ja nie wyszłam z dzieckiem, zarządałam wypisu, którego jak się okazało nikt nie chciał podpisać więc przenieśli mnie na pediatrię... 3 dni później w nocy mój synek przestał oddychać i gdyby nie to że byliśmy w szpitalu umarłby 6.12. Oczywiście lekarz prowadzący mówiąc o wypisie podkreślał że nie mam się czego bać, dziecko jest zdrowe i stabilne oddechowo, nie potrzebuję żadnego sprzętu do pomiaru oddechu i żadnych zabezpieczeń, bo nie ma powodu do paniki. Dodam że mój synek miał spadki saturacji w nocy, nawet do 65% (tzn. zapominał o oddychaniu albo wstrzymywał powietrze albo miał z tym poprostu trudność, w każdym bądź razie zawsze w trakcie snu, płaczu i złości). buleczka
Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008) http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl
|