Witam Cię w gronie "aniołkowych mam"-sama jestem jedną z nich. Moja Kingunia przestała oddychać w 28-ym tygodniu ciąży.Również jak Ty musiałam ją urodzić naturalnie mimo że mój organizm tego nie chciał. Przez 4 dni podawali mi różne leki na wywołanie porodu i nic...Zaczęłam już nawet z nią rozmawiać mimo że miałam świadomość że ona już mnie nie słyszy.Gdy Kingunia wreszcie się urodziła nie słyszałam płaczu...tylko ta pustka w moim sercu. Miałam świadomość,że musimy z mężem szybko pomyśleć o pogrzebie, ponieważ to był "wielki tydzień"przed Wielkanocą(20 kwietnia 2011r.)Pochowaliśmy naszą księżniczkę przed świętami.Potem nie miałam siły już na nic, nie mogłam nawet wstać z łóżka-wszyscy mówili"mósisz się otrząsnąść"-łatwo powiedzieć. Nadal czuję t6en niesamowity ból,który rozdziera moją duszę, ale nie mam innego wyjścia, muszę żyć. Napisałaś,że nie zgodziłaś się na sekcję dzieciątka- a ja się zgodziłam i sekcja Kingunii nie wykazała żadnych nieprawidłowości lecz niewydolność łożyska.Byliśmy również z mężem na badaniach w Centrum Matki Polki- teraz czekamy na wyniki.