Nie wiem jak to ująć przepraszam,że bez przywitania ale juz na niczym mi nie zależy wczoraj umarła mi córcia,która miała przeszło 4 miesiące(18 tygodni) na moich rekach próbowałem ją reanimować masaż serca sztuczne oddychanie ale UMARŁA jak dojechała karetka to ratownicy też już nic nie pomogli reanimowali ale odeszła i ja nie umiem sobie z tym poradzić mój skarbek moje życie nie żyje żona też ciągle płacze myślałem aby skoczyć z okna ale się nie zdecydowałem bo jeśli żone zostawię to ona by tego nie wytrzymała czy ktoś rozumie mój ból? w tym samym dniu bawiłem się z córeczką uśmiechała się Boże dałeś mi ją a teraz odebrałeś w nic już nie wierze!
|