Aga cały czas myślę o kolejnej ciąży, ale strasznie się tego boję... Boję się że będę zachowywać się jak wariatka - każde ukłucie w brzuchu, chwila bez ruchu Dzieciątka... Na samą myśl o tym drętwieje... Praktycznie całe osiem miesięcy z Pawełkiem czułam się świetnie - to był dla mnie mega radosny czas i takimi uczuciami "karmiłam" moje Maleństwo... Teraz jestem zupełnie inną osobą - sfrustrowana, ciągle zła na wszystkich i na wszystko... Czasem zastanawiam się jak to jest fizycznie możliwe, że codziennie rano wstaje do pracy, funkcjonuje wśród ludzi, rozmawiam z nimi - jak to jest możliwe, że moje serce jeszcze nie pękło - tak dosłownie! A jak Wy radzicie sobie w codziennym życiu? W kontaktach z innymi ludźmi? Z kobietami w ciąży? Z Mamami? Z dziećmi? Aga musi być tak jak piszesz - nic nie dzieje się bez przyczyny. To, że naszych dzieci nie ma, a my nadal tu jesteśmy też musi coś oznaczać. I ja nawet byłabym pewnie w stanie z tym żyć może nawet kiedys się z tym pogodzić - tylko niech ktos odpowie mi na pytanie - dlaczego??? Niech mi się przyśni jakas odpowiedź, niech stanie na mojej drodze ktoś kto da mi jakiś znak, jakies wytłumaczenie... Niech to co sie stało nabierze wkońcu jakiegos sensu...
***Pełno nas, a jakoby nikogo nie było: Jedną maluczką duszą tak wiele ubyło.*** Mamusia Pawełka *+10.01.2015
|