Właściwie to nic nowego nie napiszę bo zgadzam się z każdą z Was. Odkąd jestem na forum ulżyło mi, że jednak nie jestem nienormalna, że wszystkie aniołkowe mamy o swoich dzieciach pamiętają i chcą o nich rozmawiać. Niech sobie ludzie myślą o mnie co chcą ale ja mam dwoje dzieci, tylko, że jedno jest ze mną a drugie w niebie. Mam tylko JEDNĄ koleżankę która potrafi ze mną o moim śp Wiktorku porozmawiać, która przepłakała noce jak dowiedziała się, że mój synek nie żyje, która chodzi na jego grób, pomagała mi sadzić kwiaty, załatwiła mi krzyż na grób, zapytała czy mój synek był ładny itd. Ona jest naprawdę niezwykła. Cieszę się, że mnie rozumie, żałuję, że zrozumieć mnie nie potrafią moja mama czy babcia. No cóż, przyzwyczajam się do takiego stanu rzeczy. Nawet synek tej koleżanki powiedział kiedyś, że kocha tego Wiktorka(synek tej koleżanki i mój starszy synek chodzą razem do przedszkola). Ostatnio w przedszkolu były zajęcia pokazowe i pani pytała dzieci, kto ma siostrę a kto ma brata. I mi tak było strasznie przykro, że mój synek nie mógł podnieść rączki. Paulina, mama Aleksandra (2002), Wiktorka (40 tc *+2007) i Krzysia (2008)
|