Zanim wspomnę Zosię, zawsze staczam walkę ze sobą... Powiedzieć czy nie? Lepiej nie... Zanim wspomnę Zosię, zawsze serce mi łomocze, jakby mi miało pierś rozsadzić... Zrozumieją, czy nie? Na pewno nie... Gdy wspomnę Zosię, ludzie zachowują się, jakbym powiedziała coś niestosownego. Z ich ciepłego dotychczas głosu nagle przebija chłód, wcześniej chętni do rozmowy - nagle ją ucinają. Zdarzyło się, że jedna osoba uciekła. Po prostu wymamrotała coś szybko, odwróciła się i odeszła tak szybko, że biegiem bym jej nie dogoniła. Najczęściej jednak udają, że nie słyszeli tego, co powiedziałam - dalej kontynuują swój wcześniejszy wątek. Na przykład o tym, że im łatwiej niż mnie, wychować dzieci, bo ich dzieci mają do towarzystwa rodzeństwo... Zaczynam unikać ludzi...
|