Ja osobiscie przestałam juz się przejmowac innymi ludzmi.Niech sobie mowią co chcą.Nieraz sa to faktycznie niezamierzone przykrosci,nieraz pewnie sama sobie wyolbrzymiam pewne sytuacje>Mijaja juz 4 cztery miesiące od kiedy nie ma z nami Natalki ale wciąż boli tak samo i tak juz chyba zostanie.Są dni kiedy jestem pogodzona z tym co sie stało i wtedy lepiej odbieram innych ludzi a sa dni kiedy mam pretensje do Boga,ze tak sięstało(tych oczywiscie jest znacznie więcej)Ostatnio spotkałam na cmentarzu znajomą...Idąc z kolezanka bardzo glosno rozmawiały...gdy je mijalam powiedzialam jej zeby byly ciszej bo wystraszą mi dziecko.Nie widząc ze mna zadnego dziecka zapytała gdzie ono jest a ja na to: jak to gdzie tu na cmentarzu.Moze to troche wredne z mojej strony ale poczulam satysfakcje widzac jej rzednącą minę.Wiem ze to egoistyczne ale odbilam sobie za wszystkie"mądre rady"itp.(***)dla mojej Natalinki(****)dla Was Aniołeczki (**)i dla Fasolka dzięki,któremu na tym forum zyskałam przyjaciółkę http://www.republikadzieci.org/problemyiniepokoje/strata/pamiec427.htm