Dla mnie to ciężki temat. Co rusz to znajomym, rodzinie rodzą się zdrowe maleństwa. Ryczę wtedy jak głupia i zastanawiam się dlaczego to na mnie trafiło, dlaczego im się udało a mnie nie? Dlaczego los nie rozdziela nieszczęść, szczęścia po równo wobec każdego człowieka? Ostatnio znajomy męża spytał się go co tam u nas i czy mnie już przeszło? Jak mi mąż o tym powiedział to wpadłam w ogromną wściekłość, bo co niby jemu się wydaje?Co miało mi przejść??? Moja Córeczka mogło żyć gdyby nie zaniedbanie położnej, więc jak mam się pogodzić z jej stratą. Jak można myśleć że ze śmiercią dziecka można się pogodzić? Po tygodniu od tego wydarzenia znajomemu męża urodziła się córka.Pomyślałam sobie wtedy że życie jest bardzo niesprawiedliwe. Mama Aniołka Diany