nie wiem czy to jakis zbieg okolicznosci czy moze jakos tak sie zlozylo nie dosc ze chyba w przeciagu 5 ostanich dni nie bylo dnia bez porodu jakies kolezanki to jeszcze cigle nowe ciaze sie pojawiaja i kiedy juz myslalam ze jest calkiem niezle okazalo sie ze tak bardzo sie myle kolezanki z pracy wybieraja sie do dziewczyny ktora miala rodzic tak jak ja.... i jednak nie moge nie dam rady moja coreczka miala by dzis 5 miesiecy..... na dodatek moj maz nie rozumie dlaczego nie chce tam isc i pcha mnie tam na sile po co ??? po co isc patrzec katowac sie samemu rozdzierac serce nie lepiej unikac odciac sie??? jednak czy jest to mozliwe?? jednak czy to cos da? czy unikajac malych dzieci uciekniemy przed bolem??? moze jest potrzebna taka terapaia wstrzasowa??? sama juz sie pogubilam nie chce tam isc nie czuje sie gotowa....nasze coreczki mialy sie urodzic tegosamego dnia patrzac na koleznaki corke caly czas myslala bym o mojej kruszynce... ;((( ecchhh i znow 5 krokow wstecz.... smutek duszy mnie dopadl potworny