Ja nie straciłam dziecka, straciła je moja najdroższa przyjaciółka:( w 33 tc okazało się, że jets zatrucie ciązowe, czekano do 36tc, zrobiono CC ( waga małego 2700). Nie wiadomo czemu, jak dzidzia przestała oddychać ,podłaczono mu tlen, poznym popołudniem mały został zaintubowany,pod respitatorem.. wieczorem a moze w nocy okazało się, ze jest odma płucek, płyn w płuckach, założono drenaże, kiedy stan był stabilny chielismy go zabrać do innego szpitala, widzielismy ze lakarze tutaj sobie nie radzą, kontaktowałam sie z lekarzem w Niemczech kazał małego przewozić... a lekarze z naszego szpitala nie zgodzili sie, kazali szukac nam transportu i miejsca w innym szpitalu na własną rekę... dzwonilismny, okazało się ze to musi zrobic lekarz prowadzacy malucha, we wtorek 22 maja 2007, odłączyli o 17 małego od respiratora, zostawiono go na własnym odechu, po godzinie stan był krytyczny, to było straszne, to co działo sie na tej ali gdzie lezał mały, na samą myśl napływaja mi łzy do oczu, to najgroszy dzien w moim zyciu, moja przyjaciółka dostała szoku, spała jak mały zmarł, lekarze podali jej leki na uspokojenie...
pozniej sekcja zwłokk- NA NIEKORZYŚC LEKARZY, teraz składamy lada dzień wszytsko do prokuratury- zawiadomienie o popełnieniu przęstępstwa, nasz maluszek byłby z nami gdyby nie to iż trafilismy na lekarzy nie mających pojecia o leczeniu, bez specjalizacji, nie potrafiących zaintubowac dziecka prawidłowo...
Oby sprawiedliwosci stało sie zadośc, a ten kto doprowadził do smierci małego nie zaznał juz wiecej spokoju..
|