Witaj... Mamo Antosia, miałam 22 lata, kiedy urodziła się nasza Zuzia. Była ciężko chora. Dowiedzieliśmy się o tym w 20tc. Niedowierzanie w ciąży i nadzieja (złudna), że lekarze się mylą. Potem walka o każdy dzień, ale i cudowne chwile z Zuzanką. Sonda, rurka tracheo i czasami uśmiech na buzi Zuzanki. Zmarła w moje 23 urodziny. Tak, jak Ty, tuliłam jej martwe ciałko, żegnałam... W tym roku, minie 6 lat od jej śmierci. I wiesz...Jestem szczęśliwa. Może ten mój post wleje nadzieję w Twoje rozbite serce... Mam córcię, która ma ponad 4 latka i synka, który tydzień temu skończył 2 latka. Moje dzieci są moim największym szczęściem. Wszystkie dzieci! Bo mimo, że Zuzi nie ma z nami, to moja miłość wciąż trwa. Kocham ich wszystkich z jednakową mocą, choć każde inaczej. Tęsknię za Zuzią. Ale ból i tęsknota są już oswojone. Są częścią mojego życia i nie przeszkadzają mi w byciu szczęśliwą. Jestem wdzięczna za każde moje dziecko... Życzę Ci dużo siły. Życzę, abyś spokojnie przeżyła żałobę, aby w pewnym momencie móc się podnieść i czerpać z życia radość. Musimy żyć tak, aby Ci nasi Mali Święci, gdzieś Tam..nie musieli się za nas wstydzić. A wręcz prze'ciwnie. Dumnie powiedzieć "To moja mama/mój tata" ----- Mama Królewny Zuzi 23.08.07-06.06.08* Księżniczki Natalki 24.09.09 Księciunia Nikosia 24.01.12 ----- "Śmiertelnie chore dzieci wiedzą, że umrą. Jest to wiedza nieświadoma ale kieruje ich postępowaniem. Ci, którzy żegnają się z nimi, mają przytępiony słuch. Jesteśmy głusi na przekazy umierających."
|