Droga Mamo Tomcia, dziękuję że się podzieliłaś ze mną swoimi odczuciami choć bolesnymi... nie chciałam Cię zranić więc przepraszam...tak, mamy są związane miłością z dziećmi niezależnie od tego czy żyją tu na ziemi czy już tam w niebie... Sabinka też, więc i tu potrzebny jest proces przebaczenia i pojednania (ze zmarłymi dziećmi)... z jednym nie mogę się zgodzić co napisałaś, cytuję: "piszesz o miłosierdziu. A gdzie twoja wiara w to że Sabinka zrobiła dobrze, gdzie twoje miłosierdzie, gdzie wybaczenie"... napisałam, że wierzę w Boga, miłosierdzie ale nie w to, że Sabinka zrobiła dobrze... nie jestem bez winy i dużo złego w życiu zrobiłam, ale ufam, że Bóg mi wybaczył, bo uznałam zło, grzech i prosiłam o takie wybaczenie...więc doświadczyłam bardzo mocno Bożego miłosierdzia(przez posługę Kościoła, księży) i jeszcze jedno... dla mnie oficjalne nauczanie Kościoła to nie wymysł księży, którzy też do tego Kościoła należą, tylko to dalej ten sam Bóg, który dał X przykazań (np. nie zabijaj) i dalej poucza swój lud przez Ducha Świętego ... kocha więc chroni... za czasów Mojżesza nie było eutanazji i terminacji, więc stąd te doprecyzowania w katechizmie, żeby wszystko było jasne, żebyśmy mogli żyć szczęśliwie... a co do Twojej zgody na zabieg ratowania życia, to nie widzę tu żadnej winy, wręcz przeciwnie, uczynek pełen miłości... choć tak się skończył... bardzo mi przykro i głęboko Ci współczuję... w Twojej intencji było ratowanie życia a nie jego zakończenie, więc błagam, nie obwiniaj się, bo wpadniesz w taka depresję jaką ja przeszłam przy swoim synku (tez walczyłam o jego życie wiele miesięcy i wiem co to bezradność... na moich rękach np. stracił przytomność z bólu i przerażenia przy zabiegach...) Mateuszek żyje a ja jestem mu nadal potrzebna... i Ty na pewno też jesteś potrzebna,choć Twój Tomcio żyje "po tamtej stronie", więc proszę, przestań się obwiniać...pozdrawiam ciepło mama Karola, Łukasza i Mateusza
|