Droga Sabino, dopiero teraz zobaczyłem ten wątek na forum i choć nie czuję się jakoś urażony (Jezus zapowiedział, że będą nas przed sądy wydawać itp.), jednak uważam, że podstawowa prawda jest potrzebna w naszym dialogu, także na tym forum, gdzie czasem emocje biorą górę na nią (nad prawdą - niestety, ten przypadek mi to pokazuje). Chciałbym Cię więc prosić o jedną rzecz, bo zarzucasz mi w tym wpisie (z 14 czerwca 17:26) kilka rzeczy - byś zacytowała je w całości, w kontekście, bo przeczytałem całą naszą korespondencję, na którą się powołujesz i nie znalazłem tam niczego takiego, o czym piszesz. Zacytuj proszę i przedstaw cały kontekst, w którym użyłem sformułowania "ofiary, która zamienia się w kata" (doczytaj proszę czego to dotyczyło, bardzo Cię proszę o to), przedstaw proszę cały kontekst "wiary w Boga wg swojej wygody", i szczególnie zacytuj proszę dokładnie miejsce, gdzie rzekomo napisałem, że "kiedy się odpowiednio upokorzysz to uzyskasz rozgrzeszenie". Chciałbym Cię tylko o to prosić, bo uważam, że tego wymaga fundamentalne poczucie prawdy.
Pomogę Ci trochę. Przeczytałem całą naszą korespondencję, która znajduje się we wpisach "do ojca Grzegorza", bo tam była ta wymiana zdań i myśli. I nie znalazłem tam niczego z tego, o czym piszesz. Kontekst tego wszystkiego jest wręcz przeciwny, niż to przedstawiasz. Przykro mi to pisać, bo wiem, że to mocne stwierdzenie - to uznanie, że ktoś insynuuje coś, co nie miało miejsca, to stwierdzenie, że ktoś kłamie. Jeśli ktoś chciałby wiedzieć jak przebiegał dialog naprawdę, proszę, niech tam wejdzie i poczyta zdanie po zdaniu, co pisałem. Niech przeczyta, abstrahując od powyższych konkretnych cytatów, czego było więcej - rzucania kamieniami? Oskarżania? Wyzywania od morderczyni? Wzywania do upokorzenia się? Czy może jednak nie...
Ktoś może się oburzyć na ten mój wpis. Proszę bardzo. Wymaga się ode mnie na forum (i zgadzam się z tym całkowicie), bym rozumiał, szanował ból i cierpienie... czy ja przez to mam być nieszanowany? (w sumie tak Jezus mi obiecał, nie powinienem się uskarżać). Czy prawda obowiązuje tylko w jedną stronę?
Sabino, nie chcę, byś mnie przepraszała, gdybyś uznała, że to nie jest tak, jak napisałaś. I w żaden sposób nie będę pisał, że jestem kimś, kto jest najlepszym do pomocy na tym forum - bo może jestem najgorszą osobą, która tu mogła trafić. Cóż, trudno, widocznie ci najlepsi nie chcą, być może, w coś takiego wchodzić, albo obowiązki im nie pozwalają (prawie skonczyłem studia i od sierpnia będę miał nowe obowiązki, które też mogą mi obciąć radykalnie czas na wchodzenie tutaj i odpowiadanie a może i nawet na odprawianie comiesięcznej mszy za wszystkich tutaj). I na koniec jedno zdanie: Kościół to nie tylko duchowni, to wszyscy wierzący. Ale duchowni też.
Chcę po raz kolejny za mój wpis prosić o wybaczenie jeśli wydaje się zbyt mocny i zbyt trudny do strawienia. Jednak autentycznie boli mnie, kiedy "w grze" są tylko emocje (rozumiem, skąd one przychodzą), którymi można w lewo i prawo na tego, kto się znajdzie w pobliżu, czasem niezależnie czy winny czy niewinny i czasem niezależnie czy prawdziwe zarzuty czy nie (jak w tym wypadku, ale to moje osobiste zdanie). Czasem się zastanawiam, jaką trzeba mieć mocną głowę, by tyle na siebie przyjąć...
I czasem mi się wydaje, że ksiądz tu jest niepotrzebny na tym forum i tym podobnych "bo i tak nie zrozumie". Pewnie, nie jest ani kobietą, ani nie będzie w ciąży, ani tym podobnych rzeczy... i że najlepiej rozumieją osoby, które przez to przeszły. Być może tak jest. Choć jakoś zawsze mi się wydawało, że lekarz nie potrzebuje przejść przez wszystkie choroby, by móc je leczyć...
pamiętam o wszystkich codziennie w mojej modlitwie i mszy świętej + ------ ...naucz mnie dawać a nie liczyć, walczyć a na rany nie zważać... Internetowy Dom Rekolekcyjny: http://www.e-dr.jezuici.pl
|