Sabinko, tak to już jest, że ci, którzy nie usłyszeli diagnozy śmierci, nosząc pod sercem oczekiwane dziecko, będą zawsze patrzeć na nasz problem jako ci, którzy "wiedzą lepiej". Prawdą jest, że żaden "normalny" człowiek należący do naszego społeczeństwa, nie słyszał pojęcia "wada letalna" i nie ma co sie łudzić, że duchowni, należący do tego samego społeczeństwa, mają o tym jakieś pojęcie. Jak przy pewnej okazji rozmowy z księdzem (bardzo wykształconym) powiedziałam, że moje dziecko nie miało głowy, to widziałam, że go naprawdę przytkało i nie wypowiedział nawet słowa. Widać było, że on nie ma bladego pojęcia, że coś takiego może mieć miejsce. Duchownym wydaje się, że wada letalna to zespół Downa, Edwardsa i inne, które pozwalają żyć poza łonem matki, a kobiety, niby z własnego egoizmu, dokonują aborcji. To nie tak. To nie tak... Potem jednak uświadomiłam tego księdza o swojej decyzji, ale był w takim szoku, że się nie odezwał.... Rozgrzeszenie dostaniesz, jeśli trafisz na duchownego ludzkiego, który oprócz wiedzy teologicznej, ma serce i oczy wpatrzone w serce drugiego człowieka. Niejedna z naszego forum była u spowiedzi i dostała rozgrzeszenie od księdza, tylko sama sobie nie może go dać, bo ciągle słyszy zewsząd, że dokonała zwykłej aborcji...
No i porównanie naszej tragedii z przykładem wujka i eutanazji świadczy właśnie o kompletnym braku świadomości o tym, co my przeżywamy.. Przepraszam, ale eutanazja na funkcjonującym człowieku to nie to samo, co terminacja ciąży z powodu braku głowy u dziecka.
Sabinko, jak ja Cie rozumiem. Przechodziłam przez te same rozterki... Beata - mama Sary (20.12.2001),Tamary (+20tc -12.03.2006) i Grety (04.06.08)
|