Ja nie potrafie sie cieszyc dniem dzisiejszym jesli w domu na kazdym kroku widze moje dziecko, ktore wychowywalam 18 lat. Jest pokoj w ktorym kazda rzecz, nawet pylek kurzu przypomina mi o mojej Kasi. Sa Jej rzeczy w szafie, Jej ksiazki, Jej zapach, Jej notatki w biurku, w przedpokoju wisza kurtki i stoja buty. Psycholog powie ze mam sie pozbyc tych rzeczy, ale ja nie chce bo ja czekam na moje dziecko, czekam az wroci. Moze to jeszcze nie ten etap zaloby, ale na te chwile naprawde nie widze sensu zycia i nie sadze ze go znajde. Moje codzienne zycie krecilo sie wokol moich corek, teraz jednej nie ma a byla 18 lat.Jak zapelnic te OGROMNA pustke? Do kogo mam dzwonic, co z wywiadowkami, co z planowaniem i kupowaniem ubrac na lato na zime, co planowaniem obiadow. Moge teraz gotowac co chce, ale nie chce tak, bo ja chce konsultowwac w dalszym ciagu z Kasia co by zjadla na obiad. Wiem mam druga corke, ale nie mam Kasi! I czlowiek chociazby mial 10 dzieci to jak 1 nagle zniknie juz wtedy nic nie bedzie normalne i takie same i trudno wtedy znalezc sens zycia. http://katarzynabednarz.kupamieci.pl/
|