Mój dzień jest bardzo podobny do siebie Wstaję rano, nastawiam wodę. Zapalam świeczkę Tymoteuszkowi. Włączam komputer. Robię kawę. Z kubkiem i ciastkiem siadam przed monitorem. Śniadanie? a po co? od sierpnia nie czuję głodu. W tle modlitwa Pie Jesu, później kołysanka dla Tymusia, którą śpiewam... troszkę fałszuję, ale to nie ma znaczenia - jestem sama... Odbieram maile, odpisuję albo nie w zależności od wysokości słońca na niebie... przeglądam forum Dlaczego... inne też ale po tych płaczę, bo napatrzę się na zdjęcia dzieci w wieku Tymusia... Ciekawa jestem jakby teraz wyglądał... Później łazienka, by nie za bardzo straszyć ludzi... Dlaczego jeszcze nie wykryli makijażu, który ukryje zapałakane oczy? Łzy rozmazuja wszystko... Wychodzę na codzienny spacer na cmentarz. Na uszach słuchawki odtwarzacza... Muzyka różna, najczęściej ze słowami o tęsknocie. Myśli krążą wokół Synka, chora głowa uraja przede mną wózek i Jego, nawet wybieram trasę z mniejszymi wybojami by nie za bardzo trzęsło... Kupuję kwiaty - jakie Tymusiu podobają Ci się... Znicze, pewnie tak jak ja lubisz patrzeć w płomień... Przechodzę bramę cmentarza, urojenie mija. Juz nie idę z Synem, idę do Niego... Stoję nad grobę i czasami na głos opowiadam różne rzeczy, głaskam, przytulam się do krzyża, przechodzący ludzie patrzą na mnie jak na wariatkę... Czas mija gdzieś poza mną, nie wiem ile tam jestem godzinę, dwie, trzy... Wracam do domu - znowu internet... Przychodzi mąż, obiad - ja nie jem... już jadałam... łzy... Jedziemy na cmentarz, wspominamy wspólne chwile... Do domu, pilot w ręku, kolacja, sen... jak przyjdzie, zazwyczaj nie... Monika - mama Tymoteuszka
ponad wszystko jesteśmy rodziną... http://www.tymoteuszkowi.blog.pl/
|