Chociaż niedługo minie rok, kiedy urodziłam martwe Bliźniaki to nadal dopadają mnie gorsze dni.
Rozumowo jestem świadoma, że rozpaczanie i smutek nie wrócą mi dzieci, ale emocjonalnie bardzo cieżko mi przejść z tym do porządku dziennego, tak bardzo mi ich barakuje...
Jestem osobą, która jako 12-letnie dziecko doświadczyła depresji mamy. Powiem że to bardzo ciężkie przeżycie dla dziecka. W wieku kiedy świat jest taki dziwny, hormony szaleją, potrzebowałam wsparcia mojej mamy, a to ona opowiadała mi o swoich problemach w życiu. Zamiast dorastać powoli pod skrzydłami rodziców, musiałam szybko sama dorosnąć. Nie było ważne co ja czuję, zawsze najważniejsze było to co czuje mama, nie miałam jej denerwować i koniec, moje potrzeby nie były ważne...
Dopiero po ślubie mój mąż nauczył mnie jak dbać o swoje potrzeby. Uświadomił mi że też jestem człowiekiem tak jak moja mama i tak smo ważnym.
Rozumiem że dla moich rodziców była to także trudna sytuacja i nie wiedzieli jak się zachować. Moja mama się leczyła. Jej lekarz rozmawiał również z moim tatą... Teraz po latach wiem że mi również była wtedy potrzebna rozmowa z psychologiem czy psychiatrą mojej mamy... Rozumiem że oni nie znali moich potrzeb, ale zranienie emocjonalne pozostaje...
Sylwio, wiem że to wszystko co nas spotyka jest trudne, a żałoba ma też swoje prawa, ale proszę Cię nie zapominaj o swoich synach. Oni żyją tu i teraz, i bardzo Cię potrzebują. Nie wiem ile mają lat ale z pewnością czują też Twój smutek.
Bardzo polecam książkę "Jak pomagać dziecku w życiowych rozstaniach" Bernadette Lemoine (25zł) http://www.dlaczego.org.pl/biblrozstania.htm Mówi ona o wielu rozstaniach jakie spotykają nasze dzieci: rozstanie z mamą przy narodzinach, odstawieniu od piersi, pójście mamy do pracy, pójście dziecka do szkoły, nastęone rodzeństwo, choroba dziecka lub rodziny, strata kogoś bliskiego, rozwód rodziców, adopcja. Oto fragmenty dotyczące choroby rodziców:
"Depresja jednego z rodziców w sposób szczególny wpływa na dziecko, bo zostaje dotknięta zdolność do życia, do radości taty czy mamy, a dziecko nie może tego nie czuć."
"Dziecko cierpi z powodu tego braku zaangażowania tak samo, jak z powodu braku miłości; to rzeczywiste cierpienie.(...) Dlatego trzeba być bardzo czujnym i nie wahać się powiedzieć: <<Teraz jestem zmęczona i nie czuję się dobrze. mniej się tobą zajmuję, ale wciąż cię kocham. To nie z twojego powodu, nie jesteś temu winny. (...)robię wszystko, żeby było lepiej. Bądź cierpliwy, nie trać nadzieii rośnij!>> Jeśli chory jest zbyt poruszony, by powiedzieć to samemu, otoczenie powinno go zastapić."
"Ta książka jest w istocie adresowana do wszystkichrodziców, którzy muszą zmierzyć się z jednym z najtrudniejszych zajęć świata: z wychowaniem dzieci, a więc zapewnieniem im uczuciowego bezpieczeństwa, które pozwoli im opuścić rodzinne gniazdo i szybować na własnych skrzydłach. (...) uczenie się rozstań, nawet bolesne, jest jedynym sposobem uczenia się życia i dorastania."
"Jest pewien sposób bycia z nieobecnym(zmarłym), który polega na przywracaniu mu życia przez wspominanie go. (...) Jeśli zmarli pozostają w naszych sercach, będziemy umieli znaleźć właściwy sposób, by przywrócić im życie.(...) To bardzo ważne, żeby o tym rozmawiać, bo milczenie jest ponowną śmiercią, która może sprawić dużo bólu."
"Nie ponosimy odpowiedzialności za doznane krzywdy, to prawda, ale odpowiadamy za to, co z nimi zrobimy, a więc za nasze reakcje. Poznanie krzywdy i reakcji, jaką ona w nas zazwycaj wywołuje, to bardzo ważny etap, pozwalający nam wybierać inną odpowiedź, prowadzącą kużyciu, ku miłości"
Nie wiem czy ta książka Wam pomoże, ale jedno jest pewne skierowanie swoich sił w kierunku Miłości, czyli dbaniu o najbliższych, którzy z nami są zawsze uświadamia nam że jesteśmy potrzebne i mamy po co żyć. I tego właśnie Ci droga Sylwio z całego serca życzę. Ściskam Was wszystkie cieplutko - dbajcie o najbliższych póki jeszcze ich macie! :)
|