Pitu - najpierw do Ciebie - ja nie odebrałam tego co napisałaś
jako złośliwość. Ja wiem, że czas się pozbierać, ale tak jak napisałaś, obawiam się, że to
nigdy nie nastąpi i nigdy nie pogodzę się odejściem Zuźki :( Po prostu nie potrafię... A
poza tym, to co się dzieje ze mną teraz, a to co się działo przez jakieś 3/5 tego czasu
"po", to niebo a ziemia. Musiały byście mnie zobaczyć wtedy, co się ze mną działo
i jak bardzo to przeżywałam. Ja do końca życia będę płakać nad jej grobem... Kurczak -
teraz do Ciebie - ja się chyba nie zdecyduje nigdy w stu procentach. Nie dam rady. Tak jak
Pitu napisała chyba najlepszym rozwiązaniem była by wpadka. Ale jak ma do niej dojść kiedy
jeżeli już dojdzie co do czego, to... Wszystko musi być "bezpieczne", że tak to
ujmę. Już nawet zażartowałam sobie i powiedziałam mężowi, że chyba na śpiocha mnie musi
wziąć, bo tak to chyba nic z tego nie będzie. Ale dzięki dziewczyny za Wasze rady.
Serio, bardzo je cenię i dziękuję za nie, wszystkim. Holender, nie ma chyba innego wyjścia
tylko trzeba zaryzykować. Tylko nie wiem jak ja tą ciążę przeżyję... Może jakoś los sam
zadecyduje o tym wszystkim. Pozdrawiam! Ola mama Zuzi Aniołka
|