każda z nas była pewna szczęśliwego zakończenia. Ja dla córeczki miałam wszystko, od wacika, ciuszków, wózka, pokoju. Pozostała wielka pustka i rysa na sercu, na psychice. Najgorsze jest to, że nigdy nie dowiemy się dlaczego tak nagle serduszko przestało bić... Wiem, że to brutalne, ale czas jest najlepszym lekarstwem na wszystko. Ja po 4 miesiącach inaczej na to patrze, straciłam swoją pierwszą, wymarzoną, wyczekiwaną córkę... Teraz mam już zielone światło od lekarzy, mogę zacząć starać się o kolejne dziecko. Tylko to trzyma mnie na powierzchni. Dziecko to marzenie to którego dążę. Nie poddawaj się i pisz o wszystkm co Cię boli. Polecam forum http://f.kafeteria.pl/temat/f10/porod-martwego-dziecka-p_6080606/43 napisz tam, tam są cudowne dziewczyny, które przeszły to samo... ściskam
|