Mamo Emilki, bardzo dobrze rozumiem to wszystko o czym piszesz...
W ten weekend była u nas moja siostra z rodziną, dwie córeczki. Patrzyłam na nich i myślałam pełnia szczęścia, rodzina w komplecie ...a my? ...a my poszliśmy wspólnie na cmentarz i ciągle brzmi w moich uszach płacz a w zasadzie rozpaczliwy krzyk młodszej siostrzenicy - dlaczego te dzidziusie tutaj śpią??? Nie dałam rady bo miałam ochotę drzeć się jeszcze głośniej niż ona - dlaczego, no dlaczego????
Pytasz o sens dalszego życia ? Ja bardzo długo czekałam na koniec świata a on nie przychodził. Teraz już dotarło do mnie, że skoro wczoraj i przedwczoraj nie przyszedł to pewnie i jutro nie przyjdzie... więc żyć trzeba. Więc żyjemy. Ciągle z dnia na dzień. U nas też niedługo rocznice...
Czasem wchodzę na ciąże po stracie... i zastanawiam się a gdzie jestem ja? Wiem o czym mówisz mamo Emilki... Powiedziano nam, że to geny spowodowały chorobę Franka, powiedziano nam, że ryzyko powtórki jest i to duże, powiedziano nam, że choroba ta jest jednolicie letalna, powiedziano nam też że niewiele o niej wiedzą więc tak naprawdę zostaliśmy pozostawieni sami sobie... i mimo wszystko próbujemy żyć. Nie wiem jak żyć dalej , nie wiem co robić... Boli, że ta nadzieja której tak dużo na Ciąży po stracie, wydaje się taka niedostępna dla nas. Ale mimo wszystko nie mam zamiaru się poddawać. Nie mam pojęcia co przyniesie przyszłość, czasem paraliżuje mnie strach ale chcę się starać żyć żeby ten nasz mały Skarb był dumny z rodziców.
Jestem pewna, że Twoja Emilka jest bardzo dumna ze swojej mamusi. To, że szukasz tego sensu jest najlepszym dowodem na to, że nie zamierzasz się poddawać i to naprawdę duży krok. Nie mam pojęcia co przed nami, niestety nie wiem też co przyniesie Tobie życie ale nie tracę wiary, mimo wszystko, że jeszcze będziemy się uśmiechać. Życzę Ci tego z całego serca.
Kochana mocno Cię pozdrawiam mama Franusia (7.03.2010 -14.04.2010) oraz Stasia, Julka i Wojtusia Moje Skarby! http://franciszekjakubkoziol.pamietajmy.com.pl
|