Za niedługo bedzie rok jak nie mam mojej ukochanej wyczekanej córeczki z nami wraz z nia odeszło całe moje szczescie, byłam tak obrzydliwie szczesliwa że w końcu się doczekałam na swój skarb że w końcu ja tyle lat i w koncu jest wymazona córeczka. Ciąża książkowa aż do tego parszywego dnia potem już tylko strach, złe rokowania i ten telefon że to juz koniec. I odeszło moje upragnione szczęście mój skarb, a teraz co mam wielkie NIC, parszywe zycie jeszcze gorsze jak wtedy gdy czekalisy na te dwie kreseczki, lata cierpienia chwila szczęścia żeby cierpieć jeszcze bardziej wręcz zdychac z rozpaczy. Ja nie widze dalszego sensu w swoim zyciu wogóle nic nie cieszy szukam jakiś zajęć może jakiś zainteresowan ale poprostu takich nie ma. Czy to juz tak zawsze bedzie czy moje życie juz zawsze bedzie takie parszywe. Moje zycie to takie czekanie na własną smierc tak to czuje teraz. Kiedys byłam bardzo towazyska teraz unikam tego zeby nie patrzec na to jak inni mają normalne zycie zdrowe dzieci rodzine w komplecie i sobie zyją z dnia na dzień ze swoimi problemami jakże błachyi dla mnie Jak wy odnajdujecie sens w swoim zyciu jakiś cel?