Czy spotkala Was choc jedna sytuacja bardzo przykra zwiazana ze
strata?
zaprosilam do nas swoja przyjaciolke (obecnie to jednak za duze slowo,
rozluznily sie nam kontakty po tym jak wyprowadzilam sie z Lodzi) z jej blizniakami ze
stycznia Maja i Maxiem. Mieszkamy w naprawde uroczym miasteczku, spedzic moze u mnie 2 tyg,
wspominanie dawnych lat, spacerki nad jeziorkiem...bedzie fajnie...
ale wrocmy do
konca sierpnia...kiedy zylismy jak na wulkanie przed i po badaniach. Okazalo sie-ciaza
letalna, smiertelna, szereg wad... Ania byla w ciazy rozmawialam z nia przez telefon,
sama pytala sie o szczegoly wiec jej odpowiadalam na pytania, ja bylam jak zombie przez
kolejne 6 - 7 miesiecy...wtedy jej maz powiedzial, zeby juz mnie sluchala...nie pamietam
dokladnie jego slow...ale poczulam sie wtedy,.....
bardzo bardzo zle...jakby sie
miala ode mnie zarazic...co najmniej jakbym siala pomor...zbierala
zniwa...smierc
moja Coreczka jest najpiekniejsza na swiecie i w niczym nie jest
gorsza od innych dzieci, a ja nie jestem gorsza od innych matek...
rozumiem go, ze
nie chcial aby sluchala o chorobach itd...ale powiniec to jakos inaczej zrobic, nie wiem,
napisac jej kartke...cos takiego...
|