Kochane, dziękuję za wszystkie Wasze odpowiedzi :* Długo nic nie pisałam... bo jak widać po moim pierwszym wpisie, przeżywałam ogromny kryzys i ciężko było mi zrobić, napisać cokolwiek. Ale wasze wpisy czytałam.. ech.. napisałabym, że czułam się lepiej wiedząc, że nie jestem sama z takimi przeżyciami.. ale też z drugiej strony.. tak naprawdę wolałabym, żeby nikt inny nie musiał przeżywać tak ciężkich doświadczeń.
Ale tym razem pojawiłam się tu z innym przesłaniem, chciałabym dać innym Mamom, które przeżywają ten sam ból co ja, NADZIEJĘ....
Jeszcze w styczniu, kiedy pisałam swój pierwszy post, nie miałam wiary w to, że uda mi się z tej tragedii podnieść.. że jeszcze będę w stanie funkcjonować.. bez leków, ciągłego napięcia, stresu... Tak jak pisałam na końcu poprzedniego postu, postanowiłam zawalczyć o siebie.. o szczęście swojej rodziny.. Okazało się, że naprawdę się da. Jestem dużo silniejsza, niż wcześniej. Ból jest, on nigdy nie zniknie. Zawsze będę kochać moją córeczkę Malwinkę, zawsze będę o niej myśleć i o niej pamiętać. Ale udało mi się dźwignąć z tej najgłębszej rozpaczy. Wiem, że Malwinka by tego nie chciał, żebyśmy aż tak cierpieli. Na nowo zrodziła się we mnie wiara i nadzieja, że jeszcze wszystko się ułoży, że jeszcze będziemy szczęśliwi. Czuję się gotowa, by dać Malwince ziemskie rodzeństwo, bez wyrzutów i strachu. Wierzę, że los się do nas uśmiechnie, mam nadzieję, że już niedługo... :)
Być może część z Was zainteresuje, co tak naprawdę mi pomogło. Główne moje zajęcia w ostatnich 2 miesiącach to: - joga hormonalna - nigdy do tej pory nie miałam styczności z jogą, ale ten typ jogi jest zdaje się mniej wysiłkowy, zajęcia zarówno przeznaczone dla osób chcących poradzić sobie ze stresem, jak i kobiet chcących starać się o dziecko (stymulacja dolnej części podbrzusza) - bardzo polecam tego typu zajęcia, mi pomogły nauczyć się relaksu, uspokoić oddech, który był bardzo zaburzony po przeżytej traumie, udało mi się wyciszyć
- psychoterapia - bardzo polecam, jednak terapeuta w zupełnie inny sposób porozmawia, wysłucha, taka rozmowa i wylanie łez na terapii naprawdę pomaga
- psychiatra/leki - ja bardzo długo broniłam się przed lekami - niepotrzebnie. Teraz wiem, że bronienie się przed lekami, to było troszkę niepotrzebne znęcanie się nad sobą. Na początku stycznia zaczęłam brać leki na uspokojenie i leki antydepresyjne - te leki uratowały mi życie. Pomogły w najtrudniejszych momentach. Leków na uspokojenie już nie biorę.. leki antydepresyjne też niedługo będę odstawiać. Warto, choć na krótko coś wziąć, żeby się nie męczyć.
- Techniki Emocjonalnej Wolności EFT - trafiłam do terapeuty zajmującego się tego rodzaju techniką we Wrocławiu z polecenia koleżanki, której wcześniej EFT bardzo pomogło. Byłam na takim spotkaniu 6 razy - inspirujące rozmowy, sama technika trochę kontrowersyjna i jak dla mnie zabawna, ale daje rezultaty, mi pomogło, może komuś z Was też pomoże.
- czytanie książek - na początku nie byłam w stanie, kompletny brak koncentracji, ze względu na stres.. ale z czasem, zaczęłam czytać (choć wcześniej praktycznie nie czytałam). Zaczęłam od bardzo lekkiej książki pt. " Wrzuć na luz" - książka uczy relaksu krok po kroku. Konsekwentnie ćwiczyłam codziennie. Pomogło. Od terapeuty dostałam też książkę "Dziecięce dusze". Nie jestem osobą wierzącą. Ta książka mnie zaciekawiła. Dodała wiary, że nasza Malwinka gdzieś tam jest.. może jeszcze kiedyś do nas wróci..?? (fragment książki dostępny na internecie, książka opiera się na teorii reinkarnacji).
Znów strasznie się rozpisałam. Ale może choć jednaj z Was pomogą sposoby, które mi pomogły, wiec myślę, że warto. Musimy być silne kochane. Przed nami jeszcze piękne i szczęśliwe życie, bo mamy nad sobą nasze Aniołki. NASZE DZIECI BY TEGO CHCIAŁY. Jola, mama Malwinki (*+9.10.2014 r., w 40tc) i Martynki w brzuszku
"Ludzie marzą o Aniołach - niektórzy mieli takie szczęście by trzymać jednego z Nich w ramionach..."
|