Jolu, bardzo mi przykro... Jesteśmy dopiero na początku drogi, uczenia się życia bez naszych aniołków. Wiem, że jest Ci bardzo ciężko i zdaję sobie sprawę z tego jak trudno się z tym wszystkim pogodzić. Jestem w stanie zrozumieć Twój ból, bo też go doświadczam. Dlatego tak dobrze aniołkowe mamy się rozumieją. Nikt nie jest w stanie wskazać nam jak sobie radzić z tak niewyobrażalną tragedią jakiej doświadczyłyśmy. Musisz robić tak, jak Ci podpowiada serce. Niczego nie żałuj. To już niczego nie zmieni, a widocznie na tamten moment zrobiłaś to co uważałaś za słuszne i przy tym trwaj. Malwinkę będziesz pamiętać już zawsze, nikt Ci tych wspomnień już nigdy nie zabierze... Ja mimo wszystko jestem wdzięczna, że mogłam zobaczyć mojego synka, przytulic go i pocałować. Innym mamom nawet to nie było dane. Wiem, że to nie jest żadne pocieszenie, ale wierzę dla nas to jeszcze nie koniec, wierze w to, że się kiedyś spotkamy z naszymi aniołkami i, że będzie nam dane być mamami tu na ziemi ... :-). Przytulam Cię mocno Ola
|