Jak ja przypomnę sobie moje początki to wydaje mi się że to był jakiś horror... Nie dało się ze mną żyć, krzyczałam na wszystkich, mogłam całymi dniami leżeć i oglądać tv. Przez pierwsze dni po powrocie ze szpitala patrzyłam na zdjęcia Syna i nie mogłam uwierzyć że jestem mamą takiego ładnego chłopca... Nie da się ukryć- czas robi swoje, przyzwyczaja do tego co jest, nie boli mniej ale wiesz że nic nie zrobisz... Ja jakby nie mąż to nie dała bym rady. Pomogły mi też dziewczyny tu z forum, utrzymujemy kontakt do dziś i moja kochana grupa wsparcia. Nie mam już żalu do nikogo- wierzę że moje dziecko jest u Boga i kiedyś się spotkamy, ale wiem że On tu nie wróci w innym dziecku. Po prawie 11 miesiącach zdecydowaliśmy się spróbować jeszcze raz. Jest ciężko bo okropnie tęsknie za Synem, chciała bym go z powrotem ale to niemożliwe ... Teraz jedyne o czym marzę to żeby dzieciątko było zdrowe
|