dlaczego.org.pl  
Forum dlaczego.org.pl  >> STRATA DZIECKA
Nie jesteś zalogowany!       

Malwinka... nasza ukochana córeczka...Hits: 958
JolaP  
01-02-2015 22:55
[     ]
     
Kochani, postanowiłam stworzyć temat odnośnie samopoczucia psychicznego po stracie dziecka, ponieważ widzę jak bardzo strata córeczki wpłynęła na mój obecny stan psychiczny. Przeraża mnie momentami, co się ze mną dzieje, to, jak widzę, jak bardzo ucierpiała moja psychika. Podejrzewam, że wiele różnych "dolegliwości" Was również dotknęło. Może niektórzy z Was również zechcą podzielić się tym, jak wyglądało Wasze zmaganie się z bólem, może to ułatwi nam wszystkim zrozumieć, że tak się dzieje i przez to przebrnąć, wyjść z tego.

Nasza historia zaczęła się na początku 2014 roku, kiedy to na teście ciążowym pojawiły sie oczekiwane dwie kreseczki. Ogromna radość. Cały rok żyliśmy już tylko z myślą o dziecku. Bardzo dużo się działo. Wzięliśmy szybciej ślub, sprzedaliśmy nasze małe mieszkanko, załatwianie kredytu na większe mieszkanie, itd.. rok pełen szaleństwa i radosnego oczekiwania. Ciąża przebiegała "książkowo". I ja i dzidziuś czuliśmy się dobrze. Termin porodu na 14.10.2014 r. - czas szybko leciał, wszyscy nie mogliśmy się doczekać, nasze pierwsze dziecko, pierwsza wnusia moich rodziców. Wybraliśmy imię Malwinka. Wszystko kupione, poprane, poprasowane, w domu łóżeczko, wózeczek, torba do szpitala spakowana. Sześć dni przed terminem porodu siedzieliśmy razem z mężem wieczorem i wcinaliśmy lody.. taki kaprys ciążowy.. i stwierdziłam, że nie czuje ruchów Malutkiej, a zawsze do tej pory mocno brykała, jak jadłam słodkie.. Stwierdziliśmy, że pewnie nic złego się nie dzieje, dzieci przed samym porodem mniej się ruszają, bo w końcu troszkę już ciasno w brzuszku, ale dla świętego spokoju podeszliśmy na izbę przyjęć, bo szpital mieliśmy praktycznie po drugiej stronie ulicy. Na izbie chyba położna zaczęła mi robić usg.. usłyszałam jak woła koleżankę i tylko słowa "słyszę tylko pani tętno.. słyszę tylko pani tętno.."... zrobiło mi się gorąco, serce mało nie wyskoczyło.. przybiegła pani doktor z oddziału.. zaczęła sprawdzać.. badać... Usłyszałam wyrok.. „Przykro mi, nie ma żadnych oznak życia, pani dziecko nie żyje”. Zaczełam biegać po tym pokoju jak openatana, przybiegł mąż.. Powtarzałam tylko „to niemożliwe, to niemożliwe”... Przeżyłam tak ogromny szok, że nawet na początku nie popłynęła mi ani jedna łza, myślałam, że to jakiś zły sen. Zawieźli mnie na wózku na oddział, nie byałm w stanie już sama iść. Zaczeło do mnie docierać co się stało. Wyłam na korytarzu trzymając za rękę męża.. po prostu wyłam.. Wymiotowałam z nerwów, pękło mi serce. Mężowi kazali opuścić w nocy oddział. Spędziłam całą noc mając jeszcze moją Malwinkę w brzuszku. Cały czas nie wierzyłam. Nie potrafię opisać co czułam tej nocy. Kolejny dzień zaczął się od wywoływani porodu naturalnego. Przyszły pierwsze skurcze, leżałam na sali i wyłam. Na tej samej sali leżały jeszcze 3 inne pacjentki, czułam ich spojrzenia, płakały razem ze mną. Siedzieli przy mnie rodzice, brat, mąż, byłam w taki stanie, że momentami nie wiedziałam kto z nich koło mnie siedzi. W koncu przewieziono mnie na salę porodową. Był przy mnie mąż – bez niego chyba bym nie dała rady. Przeżywałam najwiekszy ból i fizyczny i ten w sercu równocześnie, nie myślałam, że człowiek jest w ogóle w stanie coś takiego przeżyć. O 18:20 9.10.2014 r. Urodziła się nasza Malwinka. 52 cm, 3100 g wagi. Położna umyła Ją, owinęła w pieluszkę i przyniosła, położyła mi córeczkę na piersiach. Była taka ładna, taka kochana, miała czarne włoski, śliczną okrągłą buźkę, wyglądała, jakby spała. Nie czułam wtedy smutku, bo w moim sercu pojawiło się uczucie, którego jeszcze do tej pory nie znałam, uczucie tak wielkie niesamowitej miłości, jaką czuje mama do swojego dziecka. Pocałowałam Ją dwa razy w czółko. Położna zabrała Malutką. Wtedy jedyny i ostatni raz widziałam naszą Malwinkę. Mąż był przy mnie cały czas. Po porodzie byłam tak słaba, że nawet pomagał mi sie kąpać, chodził ze mną do toalety. Cały czas był. Mam cudownego męża. Płyneły kolejne dni, załatwianie pogrzebu, czekanie na zakończenie sekcji zwłok, szukanie ubranka do trumny. Ciężkie chwile, ale byłam bardzo silna. Dużo płakałam, ale byłam silna. Na pogrzebie była tylko najbliższa rodzina, też byłam bardzo silna, wprawdziena lekach na uspokojenie, ale na pogrzebie nie uroniłam już ani jednej łzy, chyba nie miałam już łez. Wszyscy uważali, że dobrze się trzymam. Z natury jestem optymistką, stwierdziłam, że się nie poddam, wiara, że będziemy mieli jeszcze kolejne dziecko, nad którym Malwinka będzie czówać, dodawała mi sił. Listopad też minął. Każdej nocy przeżywałam wszystko od nowa. Mnóstwo żalu, dlaczego akurat my? No i wielu rzeczy żałowałam – jakbym wiedziała, że Ją stracimy, wiecej mówiłabym do Niej jak maiłam Ją jeszcze w brzuszku, śpiewałabym Jej piosenki. Żałowałam, że nie zrobiliśmy jej zdjęcia – może to głupio brzmi, ale mnie po prostu przerażało, że Ją zapomnę, że ten obraz w pamięci się rozmywa, że nie będe pamiętać jak wyglądała moja ukochana córeczka. Żałowałam, że za mało Ja uściskalam po porodzie, że mogłam coś więcej do niej powiedzieć. Tyle rzeczy chciałam zmienić. Płakałam, alejakoś dawałam radę. No i przyszedł grudzień. Święta – jeszcze kilka miesięcy wcześniej wyobrażałam sobie jak pokazuje Malwince po raz pierwszy lampki na choince.. A teraz... co to miały być za święta. Tydzień przed świętami zmarła jeszcze moja ukochana babcia.. Zaczął się ciężki czas. Dopiero przed Świętami minął okres szoku, dopiero przed Świętami pojawiły się tłumione do tej pory przez ten cały szok emocje.
No i właśnie tu zaczyna się temat samopoczucia psychicznego.. jedna druga hydrokryzyna nie pomagała.. doszłam do momentu brania 6 na dzień.. nie pomagało.. było tylko gorzej. Mdłości, wymioty, wypadanie włosó garściami, biegunka, duszności, trudności z oddychaniem, mokre ręce, brak snu, problem ze zjedzeniem czegokolwiek, zawroty głowy.. ten cały stres doprowadził mnie do odczówania stanów lekowych, wpadania w panikę. Leków przed czym? Nie wiem. Po prostu leżalam taka zestresowana w łóżku i się balam, bałam się tak, jak nie bałam się nigdy w życiu, wpadając w panikę zwijałam się w kłębek i prosiłam tylko mojego męża, żeby mnie ratował. Zawiózł na pogotowie.. nie wiem, było mi wszystko jedno, byleby się tak nie czuć. Byłam przerażona, myślałam, że po prostu moja psychika nie wytrzymała i zwariowałam. Nie potrafiłam nawet zostać sama w domu. Po prostu się bałam. Poszłam do psychiatry. Na szczęście usłyszałam, że nie jestem nienormalna. Taka jest po prostu reakcja organizmu. Organizm mocno sie przestraszył, zakodował to sobie i teraz po prostu sie boje, stąd te lęki, ale to da sie wyleczyć. Dostałam silne leki na uspokojenie, leki antydepresyjne (na lęki) – leki uratowały mi życie, pomogły. Biorę je niecały miesiąc, jest dużo lepiej. Nie jest idealnie, dalej czuje stres, ale to już nie to co wcześniej. Postanowiłam walczyć o siebie. Zaczełam chodzić na jogę, rozpoczęłam terapię behawioralno poznawczą, żeby uporać się z lekami. Ale dużo się jednak zmieniło, optymizm troszkę uciekł. Ten stres, lęki mnie przerażają. Mój stan psychiczny mnie przeraża. A byłam kiedyś przecież zawsze taka silna. Nie wróciłam póki co do pracy. Śpię do 11, choć najlepiej nawet o 11 najchętniej obróciłabym sie na drugi bok i spałabym dalej. Sen jest najwygodniejszym rozwiązaniem, nie czuć stresu, nie myśli się. Teraz okropnie się boję. Co z naszymi planami? Co z kolejnym dzieckiem? Jak ja poradzę sobie psychicznie w kolejnej ciąży? Kiedy w ogóle się zacząć starać o dziecko? Czekać? Czy w tym stresie kiedyś w ogóle poczuje, że w 100% jestem już gotowa na kolejną ciąże, na kolejne dziecko. Uczucie stresu i strachu mnie nie opuszcza.
Proszę podzielcie się swoimi przeżyciami. Jak u Was objawiał się ten stres? Jak sobie z tym radzicie? Jaki wedłóg Was momenty jest rozsądny na decyzje o staraniu się o kolejne dziecko... 
Jola, mama Malwinki (*+9.10.2014 r., w 40tc)
i Martynki w brzuszku

"Ludzie marzą o Aniołach - niektórzy mieli takie szczęście by trzymać jednego z Nich w ramionach..."
Ostatnio zmieniony 19-03-2015 16:57 przez JolaP

  Temat Autor Data
*  Malwinka... nasza ukochana córeczka... JolaP 01-02-2015 22:55
  Re: SAMOPOCZUCIE PSYCHICZNE po stracie osierocona 02-02-2015 09:27
  Re: SAMOPOCZUCIE PSYCHICZNE po stracie JolaP 02-02-2015 12:19
  Re: SAMOPOCZUCIE PSYCHICZNE po stracie osierocona 02-02-2015 14:13
  Re: SAMOPOCZUCIE PSYCHICZNE po stracie. Malwinka [*][+] 9.10.2014 r. nasza ukochana córeczka... mama Mikusia 02-02-2015 13:49
  Re: SAMOPOCZUCIE PSYCHICZNE po stracie. Malwinka [*][+] 9.10.2014 r. nasza ukochana córeczka... osierocona 02-02-2015 14:07
  Re: SAMOPOCZUCIE PSYCHICZNE po stracie. Malwinka [*][+] 9.10.2014 r. nasza ukochana córeczka... Marta2222 02-02-2015 14:20
  Re: SAMOPOCZUCIE PSYCHICZNE po stracie. Malwinka [*][+] 9.10.2014 r. nasza ukochana córeczka... JolaP 02-02-2015 15:48
  Re: SAMOPOCZUCIE PSYCHICZNE po stracie. Malwinka [*][+] 9.10.2014 r. nasza ukochana córeczka... mama Mikusia 02-02-2015 17:21
  Re: SAMOPOCZUCIE PSYCHICZNE po stracie. Malwinka [*][+] 9.10.2014 r. nasza ukochana córeczka... izabela3493 03-02-2015 19:26
  Re: SAMOPOCZUCIE PSYCHICZNE po stracie. Malwinka [*][+] 9.10.2014 r. nasza ukochana córeczka... Ania E. 02-02-2015 18:09
  Re: SAMOPOCZUCIE PSYCHICZNE po stracie. Malwinka [*][+] 9.10.2014 r. nasza ukochana córeczka... BeataJ 02-02-2015 20:31
  Re: SAMOPOCZUCIE PSYCHICZNE po stracie. Malwinka [*][+] 9.10.2014 r. nasza ukochana córeczka... Ania E. 03-02-2015 00:00
  Re: SAMOPOCZUCIE PSYCHICZNE po stracie. Malwinka [*][+] 9.10.2014 r. nasza ukochana córeczka... Sylwia24 03-02-2015 12:03
  Re: SAMOPOCZUCIE PSYCHICZNE po stracie. Malwinka [*][+] 9.10.2014 r. nasza ukochana córeczka... JolaP 27-02-2015 12:22
  Re: SAMOPOCZUCIE PSYCHICZNE po stracie. Malwinka [*][+] 9.10.2014 r. nasza ukochana córeczka... CzyMama 27-02-2015 14:45
  Re: SAMOPOCZUCIE PSYCHICZNE po stracie. Malwinka [*][+] 9.10.2014 r. nasza ukochana córeczka... JolaP 04-03-2015 13:50
  Re: SAMOPOCZUCIE PSYCHICZNE po stracie. Malwinka [*][+] 9.10.2014 r. nasza ukochana córeczka... MamaMikołaja 14-04-2015 13:50
::   w górę   ::
Przeskocz do :
Forum tworzone przez W-Agora