Do mama Mikusia.. Nawet nie wiesz kochana jak dobrze cię rozumiem, jak Twoje odczucia, zachowania są w dużej mierze odbiciem lustrzanym moich doznań, zachowań... Chociaż ja nie zdecydowałam się jeszcze na powrót do pracy, nie znalazłam w sobie tej siły. Też tak jak piszesz, nic w tym momencie nie ma sensu, poza byciem w ciąży. Ale jak to wszystko udźwignąć psychicznie? Otoczenie myśli, że czas powoli leczy rany, powoli przestają o Malwince mówić - nieświadomi sprawiając przez to przykrość, mam wrażenie, że udają wtedy, jakby Jej nigdy nie było. A to przecież nasza pierwsza, ukochana, wymarzona córcia. Ja potrzebuję o niej mówić, wspominać. Ona była częścią mnie. Mam wrażenie, że wraz z Nią cząstka mnie też umarła.. Jola, mama Malwinki (*+9.10.2014 r., w 40tc) i Martynki w brzuszku
"Ludzie marzą o Aniołach - niektórzy mieli takie szczęście by trzymać jednego z Nich w ramionach..."
|