Hej, moja koleżanka miała podobną sytuację. Bardzo bała się też kolejnej ciąży i czasu po urodzeniu. Cały czas lekturą podstawową były książki o śmierci łóżeczkowej. U niej to stało się w domu. Po prostu podeszła do łóżeczka, bo "śpioszek" już spał ze cztery godziny, a położne mówiły, że urodził się duży więc sam sobie może regulować karmienia i go nie budzić. No i do dziś bardzo przeżywa to, że pozwoliła mu spać... Ale została matką przecudnych bliźniaków w tym roku. Jasne, że nigdy nie zapomni tego co ją spotkało i zawsze będzie kochać zmarłego maluszka, ale jak twierdzi pomogło jej to kochać ziemskie dzieci jak nigdy przedtem. Życzę Ci wszystkiego naj...a przede wszystkim zdrowia, reszta sama się ułoży ;) - tak mi kiedyś powiedzieli w szpitalu EM http://www.mikew.e-blogi.pl/
|