Tationo, moze zle sie wyrazilam.
Nie chodzi mi o kwestie ratowania zupelnie malych dzieci, bo nie jestem lekarzem i po prostu sie na tym nie znam.
Chodzi mi o wpisy do dokumentacji medycznej, ktore odbiegaja od rzeczywistosci,np. - dziecko rodzi sie z oznakami zycia, po minucie umiera, a lekarze wpisuja martwy porod - dziecko rodzi sie w 24tc, a do dokumentacji wpisuja 21tc - dziecko rodzi sie z waga powyzej 500 g (to mi opowiadal moj lekarz, malutka byla z zespolem Turnera, byla mocno opuchnieta) a do dokumentacji poszedl wpis z waga nizsza. To bylo kilka lat temu i szpital zmieniajac te dane nie wystawil pisemnego zgloszenia. Wszystkie powyzsze zmiany spowodowaly, ze wspolczynnik umieralnosci okoloporodowej dla szpitala wyszedl lepszy niz w rzeczywistosci.
W Polsce - teoretycznie - powinno sie ratowac kazde dziecko, nie ma zapisow jak w innych krajach, ze dzieci, ktore nie spelniaja pewnych warunkow, nie sa ratowane.
Jesli wiadomo, ze z medycznego punktu widzenia zrobilismy wszystko i przegralismy, to przeciez mozna mamie, rodzicom umozliwic godne pozegnanie z dzieckiem, zeby umieralo trzymane na rekach, czujac bliskosc matki, zeby rodzice dostali czas na pozegnanie z nim juz po smierci i zeby cala tragedia odbyla sie w intymnych warunkach, z cieplym i madrym wsparciem tych wszystkich osob, ktore towarzysza pacjentkom w tych tragicznych chwilach. Niby podstawy, ale nadal do idealu na naszych porodowkach i oddzialach gin jest daleko.
Tatiano - a probowalas skontaktowac sie z fundacja Wczesniak? Moze oni podejmuja jakies dzialania dot. ratowania i leczenia dzieci urodzonych przed 28tc (bo tu jest jakas granica, gdzie leca statystyki ostro w dol) i z waga ponizej 1000 g?
Monika
|