Potwierdzam to co napisałam moja przedmówczyni: choć maleństwo chore to kochane. Ja też nie żałuję żadnej godziny, żadnej nieprzespanej nocy, strachu w każdej minucie. Ten strach będzie Ci też towarzyszył i nie będziesz wiedziała ile Twojemu dziecku zostało, lekarze się mylą, ale warto, warto zobaczyć ten grymas twarzy świadczący o tym , że czuje się bezpiecznie. Nasz synek jest zupełnie inny w domu, ja nawet nie marzyłam by z tą wadą, uzależnionego od tlenu z niepewną saturacją będę mogła go mieć w domu, ale zamieszkałam na oddziale i chciałam byc z nim 24 na h, poprosiłam pielęgniarkę bym to ja mogła zmieniać sondę, robić różne skomplikowane czynności w koło niego po pewnym czasie czułam sie pewnie, wiedziałam jaki przepływ tlenu jest dla niego najlepszy i na rozmowie z panią dr zdradziłam jej że marzę by był w domku ze mną,a ona, że jeśli zdobędę sprzęt to uzgodnili z lekarzami ze eksperymentalnie mi go dadzą do domku, bo dzieci nawet z respiratorami mogą być w domku. Nie zastanawialiśmy się i w dwa dni miałam sprzęt. A teraz nawet radzi sobie całkiem dobrze bez tlenu, podłączam go tylko po padaczkach. Myślę, że i Tobie się uda, mały jest teraz słabiutki, za jakiś czas jak się wzmocni może już będą inne diagnozy. Samych optymistycznych myśli życzę Beata Mama Marcelka z wadą letalną ur.14.05.2009 - zm 24.03.2011 http://funer.com.pl/epitafium,marcel-wysocki,5849,1.html
|