Po wpisach na forum zaczyna kiełkować we mnie nowe ziarenko nadziei, tak bardzo nie chcę się rozczarować- silny Twój Maluch, miał wolę walki. Mój synek przeżył zatrucie wewnątrz maciczne na długo przed porodem, był tak osłabiony i niedotleniony że nie miał siły się urodzić więc po prostu wycisnęli mi go z brzucha, przed tym oczywiście częstując sporą dawką oksytocyny (wybór był jasny albo on albo ja, niestety wybór padł na mnie, i jestem z sercem rozbitym na tysiące kawałków) jednak mogłabym to przeżyć raz jeszcze byleby moje Kochanie było ze mną całe i zdrowe. Tak bardzo go kocham.