Byłam w szpitalu 3 tygodnie po porodzie, w którym straciłam córeczkę. Na początku nie brałam żadnych leków uspakajających. Wolałam przyjąć to wszystko na trzeźwo. Płakać do woli. Potem jednak przez 2 dni brałam relanium, ale po nich nie czułam się dobrze. Chciało mi się wiecznie spać, nie zawsze wtedy gdy chciałam... Gdy wychodziłam ze szpitala poprosiłam i tabletkę. Był to dla mnie trudny dzień. Przecież lekarz obiecywał mi że wyjdę ze szpitala dopiero z dzieckiem... A przede mną była jeszcze tego dnia wizyta na grobie mojego dziecka, mojej córeczki... Od tamtej pory nie wzięłam żadnej tabletki. Uważam, że to wszystko trzeba przeżyć, płakać kiedy się chce. Niczego nie powinno się powstrzymywać. Żałoba musi trwać tyle ile chcemy... bez sztucznego przerywania. Leki powinno się brać w ostateczności gdy już wszystko inne zawodzi. Takie jest moje zdanie. Mogę się mylić, każdy przypadek jest inny. Ale uważam, że wsparcie najbliższych zdziała więcej niż tabletki. Pamiętam że po powrocie do domku pojechaliśmy do sklepu po zakupy. Gdy wracaliśmy miałam wrażenie, że długo spałam, tyle rzeczy mnie ominęło, przeszło obok. Pozdrawiam Ania
|