Wiem dziewczyny, że nam wszystkim tak samo ciężko. Każda z nas praktycznie czuje to samo. Wszystko w życiu straciło urok, jakoś brak chęci do życia.Wiem, że mam jeszcze rodzinę, ale zatraciła się gdzieś radość z życia, śmiech w domu jest taki rzadki. Ja też nie mogę poradzić sobie z tęsknotą, która na strzępki rozrywa moje serducho. Jak to wszystko zrozumieć, jak się z tym pogodzić? Jak nie cierpieć? Mamy mnóstwo pytań na które nigdy nie otrzymamy odpowiedzi... no chyba że po śmierci. Nie wiem. Pozdrawiam Was cieplutko i bardzo serdecznie. T.S.