U mnie dokładnie tak było...mąż niechętnie rozmawiał o małej,niechętnie chodzi ze mną na cmentarz...aż się zastanawiałam czy on wogóle ją kochał.Okazało się że jest dokładnie tak jak w tym tekście...też kocha i cierpi ale mnie kocha więc nie może patrzeć na moje łzy bo wie że w żaden sposób nie może mi pomóc i dlatego unika wspólnych wyjść na cmentarz.Uświadomiły mi to mamy na forum, potem porozmawiałam z mężem o teraz rozmawiamy o Justysi,o tym jaka była i jaka byłaby teraz...
|