Czytam wazse odpisy i tak mysle i myśle....Kiedyś zapytałam kumpelę ktora słynie z tego ze wali prawdę prosto w oczy "dlaczego ludzie zachowują się w stosunku do mnie tak a nie inaczej?"Popatrzyła na mnie i powiedziała że luzdie się dzielą na takich którzy naprawde nie umieją sie zachowac w takich sytuacjach,na takich którzy naprade próbuja się wczuc w ta sytuację i na takich którzy maja głeboko w dupie że kogoś spotkała taka tragedia bo nigdy jej nie doświadczyli a są egoistami którym ma być w zyciu tylko dobrze. Potem analizowałam otaczających mnie ludzi i tych najblizszych i tych "dalszych" i wnioski mnie zdolowaly. Przyjaciele którzy byli obo mnie 5 lat temu z perspektywy czasu moze rzeczywiscie nie wiedzieli jak sie zachowac,ale mogli chociaz przy mnie byc i trzymac za ręke-nie zrobili tego. Rodzice na początku może i wspierali mnie bo sami stracili 20 lat temu dziecko (urodziło się martwe) ale po miesiacu drazniła ich moja apatia,depresja,płacz.Przeistaczyli się w chodzące za mną dwa szpiegi ktore wywoływały poczucie winy że taka jestem i tak sie stało a nie inaczej Zaś wskazanym przez kumpele egoista byl mój juz byly mąż,który po pogrzebie Mateusza podwiózł mnie pod dom i pojechał wymienić coś w aucie bo " przeciez sie umówiłem z facetem i co ja mu powiem?że nie przyjechałem bo miałem pogrzeb?" (oryginalny cytat). Potem wiele jeszcze podobnych tekstów,więc bardziej mi przeszkadzał niż pomagał a co tu dopiero mówić o wspominaniu przez niego swojego syna.Teraz ma córke(choc nie chciał mieć "bachorów") i na cmentarzu nie ma go nie tylko w rocznice ale wogóle.Jak kiedys stwierdzil to nie jest dziecko tylko płód a dokładnie jego strzątki więc o co tyle hałasu? Teraz kiedy rok temu stracilam kolejne dziecko mam przy sobie partnera-prawdziwego ojca moujego dziecka który czuje to smao co ja i pamięta o rocznicach,datach i rozmowach o tym wszystkim ze mna.Jest rodzina ale ona skupia sie tylko na problemach z zajsciem w ciazę no bo przeciez chca byc dziadkami i babciami PRAWDZIWYMI.(to słowo mnie osobiście wk...) Ale tak naprawde dalej jestem z tym wszystkim sama i chyba przestalam już liczyć na to że ktoś mnie zrozumie Obiecałam sobie jedno-że jeśli będe miała dziecko to bede mu opowiadać o jego rozdeństwie tam gzdies na gorze,żeby pamiętali,żeby umieli w przyszlości zrozumiec że wsoarcie najbliższych jest bardzo ważne.Zeby wyrosło na człowieka ktore nie odwróci się od kogoś kto będzie potrzebował zrozumienia Dlatego ciesze sie że jest taka stronka jak ta bo lżej jest gdy swe żale wyrzuci sie w kierunku innych,bo świadomość że ś aosoby ktore rozumieja dofaje mi sił choć chciałabym żeby już więcej nie było Aniołkowych mam Pozdrawiam gor aco (*****) dla wszystkicjh Aniołków
|