Wiem że na wiele pytań nie ma odpowiedzi. Sądzę jednak że jesteś dobrą matką. Każda z nas jest i każda dba najlepiej jak potrafi o swoje dziecko. Nie powinnaś się obwiniać że czegoś nie zauważyłaś, wiem że łatwo się mówi, ale czy ktoś kiedyś powiedział ci "mama patrz czy się guzek gdzieś nie pojawia, patrz i obserwuj?". Przecież nikt nie mówi że dziecko może mieć raka. Mamy, z którymi rozmawiałam też przez przypadek dowiedziały się o raku u swoich dzieci. Bo dziecko złamało rączkę czy nóżkę i na prześwietleniu był widoczny guzek, badania a potem diagnoza. Przeżuty i leczenie. Dzis wychodzili a za dwa dni byli spowrotem. Ja u Tomcia obserwowałam oddychanie i umiejscowienie rurki w nosku. Miała ona miarkę z centymetrami - jak się wysuwała to ją wpychałam i przyklejałam plastrami. Jak wyszła całkiem wołałam anestezjologa. Patrzyłam na to żeby się nie udusił, żeby go nie stracić. I nawet jeśli coś innego by się pojawiło na jego skórze to bym tego nie zauważyła. Jasne że jak nasłuchałam się od innych matek o chorobach to obserwowałam i szukałam czy Tomcio ich niema. .... Ale przesunięcia krtani nie zauważyłam, a patrzyłam na synka 24h/ dobę przez osiem miesięcy. Nie zwróciłam nigdy uwagi na jego krtań bo nikt o tym przesunięciu nie wspomniał. Chorym wydawało mi się wysyłanie Tomcia na śmiertelny zabieg gdy żył radosny i uśmiechnięty w moich ramionach. Ale wysłałam bo lekarze powiedzieli że w tym szpitalu żaden anestezjolog przy takiej krtani nie założy rurki tracheo jak zajdzie taka konieczność i wtedy mój Tomek umrze, a na przygotowanym bloku operacyjnym ma jakieś szanse, nie wielkie ale ma. A bez tego żadnego leczenia nie rozpoczniemy.
Pisałaś o egoiźmie. Każda matka jest egoistką przez swoją bezgraniczną miłość do dziecka. Ja również nią jestem. Chciałam żeby mój synek żył, żeby był ze mną za wszelką cenę, zdrowy czy chory ale ze mną. Czy to nie jest egoizm? Jest bo nie myślałam wtedy o tym ile moje dziecko się nacierpi i ile będzie musiało przejść - ja nie chciałam go wypuścić ze swoich ramion. Oddając go na ten zabieg pozostawiłam decyzję Bogu. Lekarze też tak mówili "jak Bóg da to Tomek przeżyje". I wiesz co? Jestem pewna że Bóg dobrze zdecydował o losie Tomcia. Moje dziecko nigdy nie byłoby tak szczęśliwe i radosne jak jest teraz. I jak było przed zabiegiem.
Przeczytaj bajkę Andersena "Opowieść o matce" to chyba ona pomogła mi dojść do tego wniosku. buleczka
Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008) http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl
|