Styś, ja wiem że nie pokój nie jest dobry ani dla mamy ani dla dziecka. I chyba dlatego zaczełam palić.. Mówiono mi że zdenerwowana mama, która przytula dziecko przenosi na nie swoje lęki. Więc kiedy moje lęki i nerwy sięgały zenitu wychodziłam zapalić, oczywiście Tomcio zostawał z kim.. Zapaliłam, popłakałam, pogadałam z innymi matkami i było lepiej. Chyba najbardziej pocieszające w tych rozmowach było to że choroba mojego synka nie jest śmiertelna sama w sobie tylko do długiej i mozolnej korekty chirurgicznej. Tak wiedziałam że może w każdej chwili poddusić się językiem ale wtedy uważałam że jak to się nie stało to nigdy się nie stanie. To o czym pisałam jest poprostu tak zbierzne że realne do uwierzenia, czy to prawda czy przypadek. Sama nie wiem. Ale czy może istnieć aż tyle przypadków na raz? Ja spędziła z Tomciem 5 m-cy w szpitalach na 7,5m-ca, które żył. Najpierw po porodzie 1 tydz w inkubatorze, potem 5 tyg spędziliśmy na oddziale dziecięcym z powodu zapalenia płuc, 2 tyg w domu i znów zapalenie płuc i niedokrwistość, 2 m-ce w domu, i pojechaliśmy na chirugię na korektę twarzy ... i wróciłam sama. Tak dopiero jak usłyszałam, a właściwie do dotarło wreszcie do mojego upartego mózgu to co było mówione w 23 tyg ciąży. Wtedy mój mózg pojoł że moje dziecko może umrzec w każdej chwili, więc każda jest na wagę złota. Wydawało mi się że nawet jak się poddusi i zatrzyma jego serce to .. reanimacja, intubacja i respirator.. to oczywiste... niestety ani intubacja ani respirator były nieosiągalne dla Tomcia - jak kosmos... To że Tomek żył zawdzięczamy jemu i jego woli życia a nie lekarzom.. Tomek odłapywał się sam po jednym uciśnięciu klatki piersiowej ... gdyby nie to dużo wcześniej by umarł ... sami tak mówili..
Jak tak myślę "trzeźwo" o tym wszystkim to jestem pewna że moje dziecko było przeznaczone dla Boga od 23 tyg.c. ... Tomuś został ze mną do momentu, ... do póki ten fakt nie dotarł w pełni do mojego małego egoistycznego mózgu. Egoistycznego bo ja chciałam mieć dziecko i czekałam na nie trzy lata.. i za chiny ludowe nie dotarły do mnie słowa lekarza w ciąży... a później ... skoro nie poddusił się przy porodzie i nie umał oznaczało dla mnie tyle że w ciąży lekarz się pomylił... na chirurgi dotarło do mnie że mówił prawdę ... to cud że mój synek ... i nawet chrzest na Intensywnej terapii nie pomógł mu przeżyć... ale za to był rudy i miał niebieskie oczka - nie wiadomo po kim buleczka
Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008) http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl
|