Januola, ja nie bardzo mogę się dopatrywać wszystkiego tak jak ty. Nigdy nie brałam tabletek antykoncepcyjnych czy hormonalnych. Trzy lata staraliśmy się o dziecko i ten jeden raz się udało. Tyle że trafiliśmy przypadek 1: 1 000 000, to jak szóstka w totka na niewłaściwej loterii. Tomuś był najwspanialszym prezentem jaki dostaliśmy od losu tylko szkoda że na tak krótko. Zawsze uśmiechnięty i radosny, niezwykle grzeczny i uparty. Ja gdzieś w głowie cały czas czułam że on odejdzie z tego świata. Jadąc na chirurgie ja mówiłam: Tomuś pożegnaj się z dziadkami, popatrz synuś na swój pokój bo go już nie zobaczysz. Mąż mnie poprawiał a ja tłumaczyła że chodzi o wyjazd. Przed wyjazdem wyrzuciłam wszystkie strzykawki i sondy dożołądkowe bo nie będą potrzebne. Mąż marudził a mówiłam że jak wrócimy to będzie przecież jadł butelką. W szpitalu też te myśli krążyły mi po głowie ale zawsze znalazłam jakieś wytłumaczenie - logiczne. Kiedy dawałam Tomcia na zabieg tracheostomii (potem miał być 4-7dni na Intensywnej i wrócić na pediatrię) musiałam opuścić izolatkę na ten czas. I jedyne co mi chodziło po głowie to: karmisz ostatni raz, przytulasz ostatni raz, ubierasz ostatni raz itd. i ... pakuj wszystko, zabieraj do domu wszystko .. bo nie będziesz w stanie wrócić po cokolwiek i powiedzieć pielęgniarkom i lekarzom: zbieram bo Tomek zmarł.. Myślałam, że te myśli to strach i nerwy.. że mi zaczyna "walić na mózg"... I zabrałam wszystko - sama nie wiem czemu.. W dniu w którym jechałam do Tomcia i mieliśmy przejść na pediatrię razem myślałam: nie rób zakupów, nie bierz niczego to i tak nie będzie potrzebne to się nie przyda... wszystko wrzuciłam do samochodu, odpaliłam i pojecham... Zadzwonił telefon i nie wierzyłam w to co usłyszałam... Przez zupełny przypadek przeczytałam Tomciowi bajkę Andersena "Opowieść o matce" na m-c przed jego śmiercią. Wtedy pomyślałam że jeśli tak musi być to daj mi Boże choć 3 tyg... i dostałam 4 - Tomek miał infekcje i ten fatalny zabieg opóźnił się o te 4 tyg.
Po tym wszystkim - wszystko wydaje mi się realne. Ja wierze że Bóg okazał miłosierdzie zabierając Tomcia do siebie - bo moje dziecko wiele musiałoby się nacierpieć fizycznie i psychicznie tu na ziemi. buleczka
Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008) http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl
|