Agnieszko chyba nie do końca masz rację, mój synek zmarł w trakcie porodu, był okręcony pępowiną. W dniu porodu miałam robione 2x KTG. Ostatnie na pół godziny przed jego śmiercią. Oczywiście pomyślałam sobie, że lekarz zawalił sprawę, że w moim mieście nikt mi tych KTG teraz prawidłowo nie zinterpretuje. Wyniki te oglądał więc jeszcze znajomy lekarz mojej teściowej z Niemiec i on także potwierdził, że KTG było prawidłowe i, że takie rzeczy niestety się zdarzają. Moim zdaniem trzeba się z tym pogodzić, innego wyjścia nie ma. Kiedyś oglądałam program w TV o rodzicach którzy wytoczyli sprawę lekarce o zniedbanie (zmarł im kilkuletni synek podczas operacji) - sprawa toczyła się już 4 lata. W innym programie opowiadana była sprawa o opiekę nad dzieckiem które straciło w wypadku rodziców, chyba babcie się o nie kłóciły. Sprawa rozpoczynana była kilka razy od nowa z powodu błędów procesowych. Sędzia kilkakrotnie pytała o ułożenie trumien itp. Czy warto przechodzić coś takiego? Przez kilka lat być strzępkiem nerwów po to żeby w końcu sprawę umorzono, bo tak dzieje się w większości przypadków...?
* Paulina, mama Aleksandra (2002), Wiktorka (40 tc *+2007) i Krzysia (2008)
|