Gdy powiedziałam szwagierce, że już nie jestem w ciąży, powiedziała "to dobrze, weź sie za dziecko po wakacjach, razem urodzimy dzieci i je wycowamy...." mało tego, poprosiła mnie o odebranie jej ze szpitala po urodzeniu synka, nawet na chrzestną mnie poprosiła.... A ja wyłam jak bubr..., bo mój Słodzik miałby przyjść na świat pół roku wcześniej w tym samym szpitalu, chrzciłabym w tym samym kościele.... A teraz jak patrzę na chrześniaczka, który jest strasznie psotny (tak jak mój mąż) to wiem, że to nasz Słodzik w Nim tak rozrabia, tak ładnie się uśmiecha i dlatego od nas nie schodzi z kolan, nawet mama jest w tedy nie ważna....Dla naszych Maleństw (***). Dobrze, że jesteście. Z Wami można płakać i mówić o wszystkim....
|