...łzy i cierpienie uszlachetniają... - tak kiedyś ktoś mi powiedział. Jednak myślę że mogą
również ukoić zranione serce. Nie wiem czy pomagają naszym Aniołkom czy też są dla Nich
ciężarem.Mimo ze minęły już 4 lata (*) są obecne w moim życiu. Kiedyś śnił mi się mój
Synek.We śnie odkopałam Go z grobu (był inny, bardziej ponury), wytargałam ziemi moje
Dziecko i potrząsając starałam się Go przywrócić życiu krzycząc jak bardzo Go
kocham...Usiadł, otworzył oczka i powiedział (odszedł jako noworodek) - MAMO, NIE PŁACZ BO
JESTEM NIESZCZĘŚLIWY, TWOJE ŁZY NIE POZWALAJĄ MI CIESZYĆ SIĘ TU WSPANIAŁYM ŻYCIEM.
Obudziłam się zapłakana.Od razu zadzwoniłam do zaprzyjaźnoinego księdza i z przerażeniem
spytałam co to znaczy.Domyslacie się jaka była odpowiedź...opowiedział mi o śnie innej
matki.Widziała tłumnie idące, roześmiane dzieci.Wszystkie śpiewały i dokazywały. Tylko na
samym końcu szedł smutny chłopczyk, opuszczony i bardzo przygnębiony. To był jej
Syn.Zapytała czemu nie dołączył do grupy.Odpowiedział:JAK TO MAM ZROBIĆ MAMO? SKORO MI NA TO
NIE POZWALASZ! - TO PRZEZ TWOJE ŁZY JESTEM NIESZCZĘŚLIWY... Na koniec chcę dodać że ten
ksiądz to kapelan szpitalny z Prokocimia który od lat trzymając za rękę chore dzieci
odprowadza je do wieczności...
|