Wczoraj spotkałam kolegę. Chwilę porozmawialiśmy. Powiedział mi, że w noc po śmierci
mojego synka jego dziewczynie śnił się malutki chłopczyk, który odchodził w wirujących
płatkach śniegu. Idzie tam gdzie jest jasność. W kolejną noc śnił jej się ten sam chłopczyk,
który niósł na ramionach dwa ciężkie wiadra wody. Ona zapytała: - chłopczyku, po co ci
te ciężkie wiadra z wodą? On jej odpowiedział: - to nie woda, to łzy moich
rodziców. Biedne dziecko aż uginało się od tego ciężaru. Poryczałam się strasznie.
Jednocześnie dotarło do mnie, że muszę się jakoś pozbierać, żeby Adriankowi nie było ciężko.
On zasługuje na pełnię szczęścia. Wierzę, że nadejdzie dzień kiedy się spotkamy. Mama
Adrianka ur.04.02.06. zm.10.07.06. [*] Magdalena Puzoń
|