W
poniedziałek pochowaliśmy naszego Synka Tymoteuszka... Też wiał bardzo silny
wiatr... Wydaje mi się, że pamiętam każdą chwilę z tego pogrzebu, a jednak mam wrażenie,
że łzy zacierają wszystko... Boże, ile można płakać? Czy to się nigdy nie
skończy? Byliśmy przy tym jak samochód pogrzebowy przywiózł trumienkę z Tymoteuszkiem,
jest ona taka maleńka, że postawili ją w poprzek na samochodzie... Zanieśli do kaplicy,
my zostaliśmy przed, nie chcieliśmy widziej jak układają Go na katafalku... Po chwili
weszliśmy. Ledwo doszłam... Mąż poprosił zebranych aby zostawili nas na chwilę samych z
Synkiem... Płakałam, a moje łzy ściekały na tabliczkę z Jego Imieniem. Jest tam rysunek 2
aniołków i moje łzy skapywały jakby z ich oczu na napis TYMOTEUSZ. Wiecie, ja myślę, że
nie tylko my opłakiwalismy Synka, ale także Aniołki, nawet te narysowane... Nie wiem jak
wyglądały twarze zebranych ludzi na pogrzebie, nie byłam w stanie podnieść wzroku... Mąż
cały czas mnie obejmował i tylko dzięki niemu przetrwałam. Gdy wyszliśmy z kaplicy za
trumną zaczęły bić dzwony... Rozdzierało się wtedy moje serce... Wyłam wewnątrz za
Synkiem... To nie tak miało być, to On miał nas pochować... U nas tylko ksiądz wrzucił
garść ziemi na trumnę, nie wiem czy tutaj jest taki zwyczaj, czy po prostu nikt nie miał
odwagi... Jedynie ktoś wrzucił do grobu wiązankę z różowych róż... Stałam i patrzałam
bezsilnie jak moje Dziecko jest przysypywane piachem, łopata za łopatą. Boże czułam każde
uderzenie, każde klepnięcie... A później uformowali grobik... Wbili krzyż - to był cios,
czułam jak przebija moje ciało... Przez cały czas trzymałam bukiecik z jednej białej róży
- miała dodatek, na wąskich długich listeczkach - wąsikach poprzyczepiane perełki -
wyglądały jak łzy... Trzymałam ją w taki sposób jak Tymoteuszka... i czułam jak zaczyna
pulsować moja prawa pierś... O Boże ona też domaga się Tymusia - boli do dzisiaj Wszyscy
złozyli kwiaty. Ja z mężem na końcu tak, że nasze róże były na wierzchu... I dalej są,
dalej płaczą nad grobem... Monika - mama Tymoteuszka
ponad wszystko jesteśmy rodziną... http://www.tymoteuszkowi.blog.pl/
|