10 kwiecień 2006
roku, poniedziałek, kontrolne usg w 22tc, idąc tam byłam pełna radości że dowiem sie być
może czy noszę synka czy córeczkę, pare minut po 9 badanie usg po twarzy lekarza widze że
coś jest nie tak diagnoza małowodzie gdzie przyczyny sa dwie chore nerki synka bądz pęknięty
pęchcerz płodowy. Skierowanie do innych spechalistów w celu diagnozy, kolejne kilka dni
badań, chodzenie od lekarza do lekarza i co rusz słysze synek jest chory nie ma szans na
przeżycie inni zaś mówią synek jest zdrowy...w końcu zabieg amnioinfuzji a po nim zakażenie
wewnatrzmaciczne i wywoływanie porodu, Igorek urodzil sie 24 tc 18.04.2006 o 21:35, nie
widziałam synka no moze katem oka, jedynie mój partner spojrzał na Igorka ja leżac
podniosłam glowe ale niestety partner mi ją przytrzymał żebym nie widziała...to okropne w
głowie mam słowa położnej jak sie urodził Igorek - "urodziło sie martwe". Dziś mam
żal że nie widziałam synka, że go nie przytuliłam, że nie pomyślałam o tym wszystkim. Sekcja
pokazała że synek miał policystyczne nerki i że nie miał szans na przeżycie poza moim
organizmem,tak bardzo tęsknie za moim Skarbem.... Kasia Kasia mama Igorka Aniołka
http://www.republikadzieci.org/problemyiniepokoje/strata/pamiec349.htm
|