pamiętam..bylam w 7 mc
jechałam do lekarza bo chciałam wyjechac na urlop.Osluchał,obadał i kazal sie zglosic do
szpitala na badania...takie zwykle...nic sie nie dzieje...a w moich oczach strach.Na drugi
dzie USG i dziwne miny lekarzy,szepty a potem wreczyli mi kartke z adresem IMP w Łodzi i
informacja-wada serca i wodogłowie-.Potem godziny podrozy i wielki szpitalny gmach,droga
aparatura i ja na łozku,obok lekarka która przed nazwiskiem miala wszystkie
mgr,dr,specj,itp..To były Walentynki w radiu za mną cichutko leciał Bajm i"Dwa serca
Dwa smutki" a potem beznamietne stwiedzenie pani"doktor"-to chlopiec nie ma
szans,gdzie pani chce rodzic tu czy we wrocławiu? i jescze zniecierpliwoine -czemu ryczysz
dziewczyno?!A mi właśnie pękło serce...Potem Wrocław,moj lekarz,rodzice i tlumaczenie ze
jest zagrozenie mojego życia,że musze rodzić juz w 7 mc!!Pamietam jak ich błagałam jak
mowiłam że się mylą że te ich sprzęty i aparatury nie działają dobrze,że ja nie chcę!!że moj
syn się urodzi i będzie zdrowy i będzie ŻYŁ1!!Potem 36 godz.bolu a SERCE BOLALO BARDZIEJ NIŻ
RESZTA..i moja walka z polozną że chcę zobaczyc moje dziecko i choć nasłuchiwałam nie
plakał,nie kwilił,nie słychać było nic poza tykaniem cholernego zegara...Potem nie pamietam
wiele,tylko ścianę szpitalnej sali i 4 bezsenne noce,mimo środków,zastrzykow i mojej chęci
zaśnięcia juz na zawsze..Dopiero w domu,przytulona do mojej wtedy 11-letniej siostry
plakalam długo,wiele godzin aż przyszedł sen..który na marna chwile ukoil moj bol.Teraz po 5
latach 10 mc temu kiedy juz uwierzyłam w milośc innego czlowieka,kiedy zamiast strachu była
chęć posiadania dziecka znow w tym samym szpialu,na tej samej leżance,przy tym samym USG,ten
sam lekarz popatrzył mi w oczy i powiedział-bardzo mi przykro,jest 12 tydz,ciąży ale serce
Twojego dziecka nie bije...I wtedy wróciło wszystko,ze zdwojoną sila-to wtedy to teraz...I
tylko moj placz bylo slychac wszędzie bo mąż moj nie musiał o nic pytac kiedy wyszłam z
pokoju...5 lat od wtedy...10 mc od drugiego razu..a we mnie to wszystko jakby to było
dziś,te same lzy, ich smak ten sam,ból,przerażenie,niedowierzenie...TĘSKNOTA za moimi
dziecmi...MAM TO WCIĄZ PRZED OCZAMI I W SERCU...i WCIĄZ CZASEM NIE WIERZE ALE TO NIE JEST
ZŁY SEN...NIESTETY
|